OBORNIKI. Coraz więcej osób kręci nosami na śluby zawierane w sali sesyjnej obornickiego magistratu. Sala sama w sobie elegancka i zadbana, jednak nie ma się co czarować, na pałac ślubów nie wygląda.
Ustawione w podkowę stoły, mało miejsca dla dużych rodzin, brak atrybutów ślubnych czy konieczność deptania na piętro zwolenników obornickiej sali ślubów nie przysparzają.
Burmistrz Tomasz Szrama zapytał: Jeśli nie tam, to gdzie? Dosyć szybko ze strony radnych nadeszła propozycja: Może w gminnym budynku na skarpie?
Jest ładnej konstrukcji, wolnostojący, rezydująca w nim orkiestra dęta znajdzie miejsce w nowym domu kultury, budynek jest na tyle pojemny, że może w nim powstać autentyczny pałac ślubów z salką bankietową obok.
Burmistrz zastanawia się też nad zagospodarowaniem ruiny po dawnym klasztorze przy ulicy Sądowej. Wojewódzka konserwator zabytków zgodziła już się nawet na wbudowanie miedzy zabezpieczonymi murami klasztoru budynku choćby ze szklą i aluminium, byleby nie dopuścić do jego rozpadu.
Taką koncepcją podzielił się Tomasz Szrama z obornickim architektem Rafałem Mysiakiem, wiedząc, że interesuje się on nowoczesnymi i praktycznymi rozwiązaniami przy zachowaniu starej bryły danych budowli. Mysiak bardzo szybko przygotował szkic do ewentualnego projektu i tym sposobem walący się klasztor może otrzymać nowe serce tętniące jakimś życiem.
Tak czy inaczej wiele wskazuje na to, że po pewnym czasie śluby w Obornikach będą odbywały się w zupełnie nowych okolicznościach architektury i piękniejszym anturażu niż obecnie, choć potrzeba na to jeszcze trochę cierpliwości oraz sporo pieniędzy.