OBORNIKI, NOWY JORK. Dwie oborniczanki, Katarzyna Mantyk i Magdalena Łuczkowiak, której zawdzięczamy tę relację, wyruszyły w długą podróż, aby wziąć udział w najsłynniejszym i największym, prestiżowym maratonie świata w Nowym Jorku.
Dzień maratonu poprzedził odbiór pakietów startowych na Expo, gdzie dało się już poczuć atmosferę biegu. Była możliwość zakupienia pamiątkowej odzieży i zrobienia pamiątkowych zdjęć.
W niedzielę, 6 listopada, punktualnie o godzinie 6 rano obie biegaczki wyruszyły do wioski maratońskiej znajdującej się na Staten Island. Od pierwszych metrów na każdym kroku biegaczom towarzyszyły 2 miliony kibiców dopingujących żywiołowo, w tym mnóstwo rodaków.
Trasa prowadziła przez pięć dzielnic Nowego Jorku: Staten Island, Brooklyn, Queens, The Bronx i Manhattan połączonych ze sobą pięcioma mostami, które stanowiły dodatkowe wyzwanie ze względu na wymagające podbiegi. Nie bez powodu mosty są określane jako „damn bridge”, czyli piekielne mosty. Przez całą długość trasy towarzyszył biegaczom w oddali widok Manhattanu. Całe Centrum Nowego Jorku było zamknięte i nikomu to nie przeszkadzało, a samo miasto przez kilka dni żyło tym wydarzeniem.
Meta zlokalizowana była w samym sercu Manhattanu, słynnym Central Parku, gdzie na każdego uczestnika czekał pamiątkowy medal. Warto dodać, że była to 51. edycja legendarnego biegu, który do 1976 roku odbywał się tylko na terenie Central Parku, a w pierwszej edycji wzięło udział 127 zawodników. W tym roku trasę królewskiego dystansu ukończyło 47.745 biegaczy z całego świata.
Tradycją jest, że w kolejnych dniach wszyscy maratończycy z dumą noszą medale. Widać ich w całym mieście, gratulują sobie nawzajem i są docenianymi przez przypadkowych przechodniów. Kolejne dni wykorzystane zostały na intensywne zwiedzanie i poznawanie miasta. „Marzenia się nie spełniają”.
Obie dzielne dziewczyny są warte wszelkich gratulacji, a im wypada życzyć kolejnych startów.