OBORNIKI. Niedawno pisaliśmy o sporze, do jakiego doszło pomiędzy radną Ireną Magdziarek a jej koleżanką Walerią Liczak w kwestii kanalizacji w Wargowie. Magdziarek zarzucała Liczak, że ta torpeduje tę ważną dla wsi inwestycję. Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej radna z Wargowa ponownie zwróciła się do radnej Walerii Liczak z pretensją, że pomimo jej starań jednak wykreślono staraniem komisji budżetowej kanalizację w Wargowie.
Nie pozwolę zabrać społeczeństwu Wargowa potrzebnej inwestycji. Ta wieś, to 434 mieszkańców i tylko mała część jest skanalizowana. Dziwię się, czym byli sugerowani, by to zadanie utrącić. Wieś czeka aż cztery lata od zakończenie pierwszego odcinka. Agencja Rolna na początek dała pieniądze, gmina skorzystała. Skorzystało na tym też Kowalewko. Wargowo wciąż czeka. Była obietnica, że w czasie dwóch lat zostanie inwestycja dokończona. Zapewniła zgromadzonych, że dla niej najpierw będzie woda i kanalizacja a potem inne inwestycje.
W tym miejscu postawiła zarzut samemu przewodniczącemu Rady Miejskiej, że zamiast do kanalizacji w Wargowie dokłada się do hali sportowej w Objezierzu. Jest tam potrzebna hala, ale szkolna a nie środowiskowa, źle zaplanowana za stadionem, daleko od ludzi. Pół lekcji zejdzie na dojścia do tej hali, zwierzali się jej objezierscy nauczyciele. Przypomniała, że miała być tam tania i ładna szkolna hala tunelowa.
Niektórzy mają wielkie ambicje, ale koszt tej ambicji pozostawiają komuś innemu – powiedziała pod adresem Ryszarda Ciszaka. Na koniec przypomniała mu, że – ma on wobec Wargowa też jakieś zobowiązania i dodała, że – część dróg też się robi pod kogoś.
Przewodniczący Ciszak (SLD) odparł: nie chciałbym pani właściwie nazwać, ale z szacunku zmilczę. Patrzy pani tylko na koniec swojego nosa. Jednoznacznie powiem, pani zabiega o swoją wioskę a ja o swoją. W Objezierzu liczą się nie tylko szkoły, ale i środowisko.
W sukurs przyszła mu Waleria Liczak (SLD), zapewniając koleżankę, że nie wykreśliliśmy temu, kogo nie lubimy. Najpierw będzie woda, bo w Świerkówkach i Gołębiowe ludzie bydlęcą wodę piją.
Gdy skończyła, zaczął Zygmunt Klupczyński (SLD). Przypomniał, że w trosce o producentów mleka trzeba uzdatniać wodę, wypominając komisji rolnictwa, że ta w ogóle o tym nie pomyślała. To zdenerwowało panią Irenę szczególnie, więc go zapytała – panie Zygmuncie, dlaczego pan taki niby fachowiec nie wszedł do komisji rolnictwa a teraz się tu wymądrza?
Zaatakował ją za to znów przewodniczący Rady i spór trwałby pewnie dłużej, gdyby rozjemcą nie został Kazimierz Paprzycki tłumacząc stronom, że niepotrzebne konflikty i emocje wynikają często z powodu niezrozumienia problemów.
Jeżeli spojrzymy na przynależność polityczną spierających się radnych, możemy ogłosić, kampania wyborcza właśnie się zaczęła.