KISZEWO. W marcu pisaliśmy o tym, że w szkole w Kiszewie pokazał się problem z kuchnią. Sanepid zbadał placówkę i nakazał zmienić w niej organizację technologiczną odbioru brudnych naczyń w stołówce. Dotąd czyste i brudne naczynia wędrowały przez to samo okienko, a zdaniem sanepidu, dla higieny winny być dwa osobne okna. Dyrektor szkoły wyliczyła wówczas, że koszt prac dostosowawczych wyniesie nawet 30 000 złotych.
Zwróciła się o tę kwotę do władz Obornik, ponieważ uważała, że budżet którym dysponuje był zbyt skromny. Władze Obornik twierdziły z kolei, że z budżetu szkoły wystarczy a trzeba jedynie lepiej przemyśleć sprawę remontu dostosowawczego, tak by jego koszt zmniejszyć. Od dyrektor szkoły usłyszeliśmy, że taniej się nie da a zalecenie trzeba wykonać.
Od burmistrz Anny Rydzewskiej usłyszeliśmy, że dyrektor Zofia Kotecka dysponuje wystarczającymi środkami, koniecznymi na wszelkie naprawy.
Gdy rok szkolny dobiegł końca wiceburmistrz Henryk Łukaszewski zadbał o to by wykorzystać wakacje na konieczną przebudowę stołówki i udało się tego dokonać. Na dodatek za kwotę aż pięciokrotnie niższą niż ta, którą wyliczyła pani dyrektor. Wszystko dobrze się skończyło. Dzieci będą mieć nadal posiłki, sanepid będzie usatysfakcjonowany a dyrektor szkoły dowiedziała się, że można funkcjonować również znacznie taniej.