OBORNIKI.. Radna Waleria Li czak, przewodnicząca klubu SLD, znana jest z niewybrednego sposobu wyrażania swoich myśli i opinii oraz nagminnego lobowania. Od pewnego czasu lobbuje na rzecz dokooptowania swego kolegi radnego Zygmunta Klupczyńskiego – również z SLD- do komisji przetargowej.
Od paru miesięcy wnioskuje: wciągnijcie Zygmusia do komisji, bo on jest bezrobotny i przyda mu się zarobić. Radni patrzą wówczas na nią dość dziwnie a po miesiącu akcja się powtarza.
Nie inaczej było w miniony czwartek, z tym, że pani Waleria dodała, iż dzięki koledze w komisji będzie nareszcie wiedziała, co i za ile jest sprzedawane lub zlecane.
Anna Rydzewska wyjaśniła, że nie ma przeszkód aby lobbowany radny dołączył do członków komisji, lecz zaraz rygorystycznie zastrzegła, iż nie dostanie on za to jednak żadnych pieniędzy i dodała, że już mu to proponowała lecz on nie wykazał tym zainteresowania.
Tu należy wyjaśnić, że w poprzednich kadencjach członkowie komisji przetargowych brali za udział w posiedzeniach konkretne pieniądze. Wciągu całej kadencji obecnej PAni burmistrz nie dostają ani grosza. Urzędnicy czynią to w ramach swych obowiązków a radni w ramach diet. Dla, jak to mawia radna Liczak – Zygmusia, burmistrz najwyraźniej czynić wyjątku nie zamierza. Radnemu musi wystarczyć kilkaset złotych diety (wolnej od podatku) i słowo podzięki za trud.
Co do niewiedzy radnej, Anna Rydzewska przypomniała jej, że wszystkie przetargi są ogłaszane w prasie, na tablicy ogłoszeń i w Internecie, więc nawet bez kolegi Klupczyńskiego może się ona dowiedzieć co, kiedy i za ile.
W całej tej, bardzo żenującej sytuacji, dziwi bierna postawa radnego Klupczyńskiego. Tego typu poparć kolesiowsko – zarobkowych można się w kręgach SLD napatrzeć aż do obrzydzenia w telewizji i naczytać w prasie, nie sądziliśmy jednak, że jak żywe trafią też do obornickiej rady.