POWIAT OBORNICKI. W sobotę na drodze do Gołaszyna sarna wybiegła przed jadący samochód i doszło do kolizji. Sarna zginęła i została na jezdni. Powiadomiony o tym szef drogówki asp. sztab.
Sławomir Lewandowski wysłał tam policjanta, choć miał przy tym poważne wątpliwości, co policja ma niby w takim przypadku zrobić. Sarny nie przechowa, jeżeli jeszcze żyje, to nie wyleczy, dobić jej z broni służbowej nie może.
Najgorzej jest w weekendy, gdy nie ma straży miejskiej, bo tylko ta ma sprzęt do usypiania zwierząt. Logika nakazuje myśleć, że zwierzyną zająć się powinna służba leśna jako właściciel lasu i tego co się w nim znajduje, bądź wytypowany przedstawiciel koła łowieckiego.
Sprawa jest o tyle ważna, że wraz z nadejściem zimy zwierzęta wychodzą w poszukiwaniu pokarmu na skraj lasu. W okolicach Gołaszyna przejścia zwierząt przez jezdnię są na porządku dziennym.