OBORNIKI. Wielkopolskie Fabryki Mebli wystąpiły swego czasu do Urzędu Miejskiego z wnioskiem o wydanie warunków zabudowy na terenie działki położonej pomiędzy ulicami Piłsudskiego i Młyńską. Pisaliśmy o tym niejednokrotnie, a sprawa nieprzyjemnie zahaczała jeszcze o byłego wiceburmistrz Dykcika. Miał tam powstać wielki (jak na Oborniki) supermarket.
Z podobnym wnioskiem wystąpili właściciele działek po dawnym Befrapolu Katarzyna i Jarosław Buśko oraz firma Scandinavian Food. Anna Rydzewska wszczęła konieczne procedury, aby uzyskać w tej kwestii opinię wielu instytucji.
Była też publiczna dyskusja z udziałem zainteresowanych. Potem powstała potrzeba stworzenia na tym terenie aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego. Zadanie zlecono grupie urbanistów i architektów. Ci zakończywszy pracę, przedstawili jej efekty pod ocenę Rady Miejskiej. Skracając założenia nowego planu zagospodarowania przestrzennego do niezbędnego minimum, ustalono, że powierzchnia spodziewanych hal marketów przy ulicy Lipowej nie może przekraczać 2000 m.
Na działce po byłych Fabrykach Mebli mogą znaleźć się jedynie wolnostojące obiekty handlowe do 300 m każdy. Pozostanie tam przemysł i usługi. Część od 11 Listopada została przeznaczona na pasaż usługowy z funkcjami służącymi miastu. Będzie tam też wydzielona droga publiczna ułatwiająca komunikację, tworząca ciąg pieszy z Młyńskiej do Piłsudskiego.
Urbaniści ustalili, że od strony ulicy Młyńskiej nie będzie parkingów, lecz fronty sklepów, aby mieszkańcy tej ulicy nie musieli oglądać zapleczy. Na terenie po byłej gęsiarni pozostaną obiekty przemysłowe i produkcyjne a na wolnych miejscach wspominane hale handlowe. W tym przypadku nie wskazano szczegółowej zabudowy, zostawiając wolną rękę ich właścicielom.
Będzie tam miejsce na dwa markety – jeden, do którego wejście będzie mogło być usytuowane na wprost dworca kolejowego – i drugi z wejściem od ulicy Lipowej, na przeciwko PGKiM.
Obecny na sesji pan Buśko ostrzegał, że nie zadawala go rozwiązanie zaproponowane przez urbanistów i architektów. Zagroził nawet, że w przypadku uchwalenia takiego właśnie planu, wystąpi przeciwko gminie na drogę sądową z żądaniem odszkodowania w wysokości miliona złotych.
Prawnik gminy oświadczyła zaś, że Rada może podjąć decyzję bez względu na decyzję Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO), gdzie pan Busko słał skargę, a decyzja Rady o ładzie przestrzennym gminy będzie nadrzędną nad SKO. Anna Rydzewska dodała, że dla niej nadrzędnym jest interes całego społeczeństwa a nie jednej osoby.
Uprzedziła też radnych, że jeśli uchwałę podejmą, to ona ją będzie realizowała a jeśli Rada nie uchwali nowego plany zagospodarowania przestrzennego, to ona będzie musiała wydać zgodę na trzy kolejne markety w mieście.
Tu trzeba dodać, że dyskusji przysłuchiwali się bacznie przedstawiciele obornickich kupców, a to okres przedwyborczy. Denerwowało to niektórych radnych, a Waleria Liczak sugerowała nawet, by na czas głosowania kupcy wyszli z sali.
W obronie właścicieli działek stanął jedynie radny Pawlik, wnosząc swe wątpliwości wobec planu wykonanego przez urbanistów. Po krótkiej wymianie zdań jednak się wycofał.
Za nowym ładem urbanistycznym ograniczającym centrum jedynie do małych sklepów i usług było aż szesnaście osób. Przeciw jedynie radni Pawlik i Gazecki. Władysław Haraj wstrzymał się od głosu.