OBORNIKI. Zdaniem starosty Gronostaja wystarczy „zaledwie” 400 tysięcy złotych na dokończenie izby przyjęć w Szpitalu Powiatowym w Obornikach. Chciałbym taką kwotę zabezpieczyć w tegorocznym budżecie, no i liczę na przychylność Rady Powiatu – powiedział w rozmowie z nami. Skąd ma zamiar „wyskrobać” owe 400 tysięcy w chudziutkim budżecie, tego nie powiedział. Nie ma wątpliwości, że bez izby przyjęć cały łącznik nie ma większego sensu.
Ostatnio odwiedziliśmy oddział wewnętrzny. Zawaliły się tam już dawno temu schody, więc wchodzi się bocznym wejściem. Potem trzeba piąć się jeszcze na piętro. Dla osób zdrowych, którzy są tam jednak rzadkością, to nie jest problem. Gdy jednak obserwowaliśmy jak starsza kobieta o kulach zmaga się tymi schodami, to naprawdę przykro było patrzeć.
Jak to jest, że w szpitalu niefrasobliwie wydaje się niemal sześć milionów na niewiele łączący łącznik a brakuje pieniędzy na dwa worki cementu, aby naprawić schody? Ordynator wewnętrznego nie chce tego głośno komentować. Może i dobrze. Bo gdyby powiedział, co o tym myśli, mogłoby się to nie spodobać jego szefom.
Warto jednak dodać, że przez jego oddział przewinęło się w minionym roku niemal dwa razy więcej pacjentów, niż dwa lata wcześniej. Jest to też jedyny oddział, który odnotował dochód. Może warto zdobyć gdzieś te dwa worki cementu na schody, skoro ten oddział jest tak doceniany? Nasze zdanie podziela również wicestarosta i mamy nadzieję, że zadba o obornicki szpital tak, jak zadbał o placówkę w Kowanówku.
Wśród najświeższych pomysłów starosty Gronostaja jest znalezienie inwestora, który by wyłożył pieniądze na budowę na terenie obornickiej lecznicy budynku o powierzchni 1000 m, za co otrzymałby kilkunastoletnie prawo do użytkowania piętra. Parter zająłby szpital na własną działalność. W tym miejscu pojawia się znów pomysł prywatnej stacji dializ na terenie szpitala, ale teraz w wersji bez uszczuplania istniejącej już ilości szpitalnych łóżek. Panu staroście wypada życzyć powodzenia w realizacji tak ambitnego planu a dyrekcji szpitala sukcesu w poszukiwaniu cementu.