POŁAJEWO. Przygotowując ten materiał zastanawialiśmy się, czy nie powinniśmy dopisać do tytułu – a pewien połajewianin szczególnie. Jest to historia rolnika z pięknej ziemi połajewskiej, który chciałby zarobić ale się nie narobić. Jego hektary od dawna leżą odłogiem i jedynym z nich zyskiem są dopłaty unijne.
Gdy się okazało, że można będzie wystąpić o pomoc suszową, rolnik napisał wniosek, wyliczył swoje straty a jako dowód dołączył fotografię…pola sąsiada. Nie wiedział, że agencja bada wnioski posługując się fotografiami lotniczymi. Widać na nich nie tylko ile hektarów obsiano, ale nawet królika odpoczywającego pod miedzą. Porównali i zasiłku suszowego nie przyznali.
Każdy skuliłby uszy po sobie i mrucząc, – trudno nie wyszło i zajął innymi sprawami. Każdy, ale nie nasz dzielny rolnik.
Kupił sporo papieru i zaczął pisać skargi do każdego, kto ma pieczęć i potrafi czytać. Pisał do gminy, powiatu województwa i rządu. Pisał do Unii Europejskiej a nawet podobno do Papieża. Opisywał, jaka dzieje mu się krzywda i jak niesprawiedliwie go potraktowano.
Rolnikowi się nie dziwimy, bo zawsze to lepiej wodzić piórem po papierze niż pługiem o ugorze. W żartobliwej opinii wójta Stanisława Pochyluka usłyszeliśmy – można na jego polu uprawiać, co najwyżej chrabąszcze. Rolnik jednak nie rezygnuje. Skoro nie można inaczej, postanowił zaorać, uprawić i obsiać swoje hektary a potem wezwać komisję, niech przyjedzie i sama zobaczy.
Jeżeli komisja rzeczywiście coś zobaczy tej zimy, chętnie o tym napiszemy.