OBORNIKI. Informowaliśmy o wypadku, w którym koń zrzucił i kopnął, a w zasadzie stratował 13-letnią dziewczynkę. Dr Robert Brdąkała pospieszył wówczas z ratunkiem podejmując szybką decyzję o operacji w Obornikach, bez wysyłania dziecka do szpitala z oddziałem chirurgii dziecięcej.
Nie było czasu na jazdę do Poznania, dziewczynka miała poważne uszkodzenie śledziony i nerki, więc liczyły się dosłownie minuty. Szczęśliwie wszystko się dobrze skończyło, choć trzeba mieć świadomość, że gdyby coś poszło nie tak, lekarz jak i sam szpital mogli ponieść bardzo poważne konsekwencje.
Dyrektor Małgorzata Ludzkowska porozumiała się krótko po tym zdarzeniu z poznańskim oddziałem NFZ, by wyjaśnić sprawę operacji dziecka na „zwykłym” oddziale chirurgicznym (w domyśle dla dorosłych) i raz na zawsze ustalić tok postępowania w podobnej sytuacji.
NFZ zgodził się z panią dyrektor, że w sytuacji rannego dziecka lekarz ze szpitala powiatowego nie mógł inaczej postąpić i wszystko jest w porządku.
Małgorzacie Ludzkowskiej udało się też ustalić, że podobnej sytuacji w nieokreślonej przyszłości nie można całkiem wykluczyć, więc znów może zajść wyższa konieczność operacji dziecka w Obornikach.
NFZ wyraził na to zgodę i obornicki szpital ma formalne „łóżko dziecięce” na oddziale chirurgii.
Miejmy nadzieję, że nigdy nikt z niego nie skorzysta. Gdyby jednak trzeba było znów podjąć decyzję natychmiastowej operacji, nikt się nie zawaha.
Na marginesie wypadku dziewczynki z Rożnowa dotarliśmy do informacji o dwóch niedawnych a podobnych wypadkach, gdzie dziecko kopnięte lub stratowane przez konia wieziono z małej miejscowości do szpitala dziecięcego w Poznaniu.
W obu tych przypadkach okazało się, że ranne dziecko dotarło tam zbyt późno, aby je można było uratować.