OBORNIKI. Choćbyśmy starali się unikać krytyki obornickiego szpitala, nasi czytelnicy ślą do nas wciąż kolejne informacje o panujących w tej placówce nieprawidłowościach i niedogodnościach.
Jedną z nich jest wędrówka chorego do łóżka szlakiem „pod chmurką”. By chorych nie wozić na wózku przez podwórko do sal w sąsiednim budynku wymyślono łącznik. Postał gmach okazały i nowoczesny, lecz niespełniający zupełnie swej roli.
W założeniach izba przyjęć miała się znaleźć właśnie w łączniku, którym odwożono by chorego na oddziały w budynku sąsiednim. Wydano więcej pieniędzy niż założono, ale budowy nie zakończono. Nie ma izby przyjęć. Pozostała w starym budynku i chorego po przyjęciu do szpitala trzeba przetransportować pod gołym niebem. Jeżeli jest na chodzie, to się przeleci. Gorzej gdy nie może lub nie powinien chodzić. Wówczas marna jego dola.