MIŁOWODY, OBORNIKI. Zespół Szkół w Miłowodach budzi coraz większe zainteresowanie również i poza powiatem obornickim. Władze musiały po naszych artykułach zwołać nawet konferencje prasową. Trudno się temu dziwić.
Podczas konferencji prasowej naczelnik wydziału oświaty Paweł Drewicz wyliczył, że jest tam wciąż zatrudnionych 18 nauczycieli. Przebywają oni w swych domach bowiem w szkole nie ma dzieci.
Przyznał, że już od 2004 roku z pewnym niepokojem obserwował problemy szpitala i śledził wciąż malejącą liczbę dzieci. W maju nawet wysłał do Urzędu Marszałkowskiego list z zapytaniem o prognozy, ale do dziś dnia mu nie odpisali. Przyznał też, że mógł jeszcze w lutym 2003 roku podjąć decyzję o likwidacji placówki, ale jak twierdzi, nie miał wówczas podstaw i nie przypuszczał, że tak się stanie.
Teraz musi płacić nauczycielom pobory aż do sierpnia a potem wypłacić im jeszcze odprawy. Jedyne co mógł zrobić, to zmienić tak arkusz płac, aby siedzący w domach nauczyciele otrzymywali jedynie płacę zasadniczą (bez nadgodzin?).
By zmniejszyć koszty czynszu szkoła została okrojona do 1/10 dawnej powierzchni. Teraz został tam tylko gabinet dyrektora i biuro. Co najmniej jedna pracownica tego biura nadal formalnie będzie zatrudniona i zatrudnienie to będzie trwać nadal tak, jak i dyrektora tej placówki.
Niedawno jedna z nauczycielek poinformowała naszą redakcję, iż ona i jej koleżanki oraz koledzy są gotowi do pracy. Wygląda na to, że jest to jednak gotowość pozorna, bowiem zupełnie nie przystaje do tego co oświadczył naczelnik Drewicz. Ma on możliwość przeniesienia nauczycieli do innej pracy, lecz nie może ich do tego zmusić. Oni sami nie wyrażają na to zgody. Jedna z nauczycielek ma kwalifikacje pozwalające na zatrudnienie jej w Szkole Specjalnej w Bogdanowie. Jeden z nauczycieli jest WF-istą więc może pracować w każdej ze szkół prowadzonych przez powiat. Być może ta dwójka wyrazi ochotę na podjęcie pracy.
Reszta nauczycieli nie ma kwalifikacji do tego, by uczyć w innymi miejscu. Najczęściej są terapeutami. Wydział oświaty musi zatrudnić terapeutów w warsztatach usprawniających we Wiardunkach. Niestety, żaden z nauczycieli zatrudnionych w Miłowodach nie wykazał zainteresowania tą propozycją.
Biorąc pobory za friko a na koniec solidną odprawę będą urządzeni co najmniej przez rok – zauważył jeden z uczestników konferencji. To jest wielka krótkowzroczność – podsumował obecny tam starosta Zieliński.
Wygląda na to, że krótkowzroczni byli również inni. Teraz naczelnik Drewicz rozmyśla, jakby tu zamknąć nieczynną szkołę, ale jego zdaniem, nie ma na to legalnego sposobu. Pytany o to, dlaczego w tej szkole o niestabilnej liczbie dzieci miało etaty aż tylu nauczycieli, tłumaczy, że trzeba było zatrudniać również opiekunów, bo miał naciski.
Podczas najbliższej sesji Rada Powiatu ma podjąć decyzję o likwidacji placówki w Miłowodach. Jest to ostatni termin i oby ją podjęła. Jeżeli by się tak nie stało, to nauczyciele braliby zapewne pobory jeszcze przez kolejny rok.