OBORNIKI. Wydział komunikacji w starostwie powiatowym należał długi czas do rekordzistów w długości terminów dokonywania zmian w rejestracjach pojazdów.
Niewielka ilość terminów podawana na stronie internetowej wydziału komunikacji znikała zaraz po otwarciu urzędu. Bez rejestracji nie można było dokonywać zmian, bo i numerki w holu starostwa znikały jak kamfora.
W czasie pandemii i wykonywania przez urzędniczki swej pracy zdalnie wydawało się być wytłumaczalne, choć i tak nikt nie rozumiał, w jaki sposób pani urzędniczka rejestruje auta nie wychodząc z domu?
Najgorszy czas pandemii złagodniał, urzędniczki wróciły do biur, a terminy nadal biły wielkopolskie rekordy
Jeżeli ktoś się już uparł, by jednak swe auto przerejestrować, musiał korzystać z pomocy samozwańczych „staczy – załatwiaczy”, którzy za banknot o ustalonym nominale omijali jakoś zapisy internetowe oraz numerki i rejestrowali w kilka zaledwie godzin.
Nie byli to załatwiacze tajemniczy i nielegalni, bo działali też w formalnych firmach, a jedna z tych firm działa nadal przy ulicy Czarnkowskiej.
Nagle, jakby z dnia na dzień, tak gdzie pod sam koniec lata, runęła tama niemocy, terminy skurczyły się jak syntetyczna bielizna w gorącym praniu, przybyło numerków w numerkomacie, a w Internecie można przebierać w terminach.
Kolejki przed wydziałem komunikacjo rozwiały się jak zły sen, więc przecierając wciąż jeszcze oczy zapytaliśmy szefa wydziału Michała Cieciorę – skąd taka zmiana? W odpowiedzi usłyszeliśmy, że wystarczyło zablokować i wyeliminować „staczy – załatwiaczy” i to już samo rozwiązało problem. Teraz urzędniczka załatwia jednego petenta z jedna sprawą, a nie jak dotąd z kilkunastoma i więcej, co blokowało ją na znaczną część dnia.
Kierowcy się cieszą, mniej jest nerwowości, panie urzędniczki mają łatwiej w pracy i tylko szkoda, że wszystkie nagrody Nobla już w tym roku zostały rozdane.