OBORNIKI.. Niedawno pisaliśmy o niewydolnej wychowawczo rodzinie, w której dzieci pozbawione troski wychowawczej i bardzo zaniedbane zostały odwiezione do ośrodka wychowawczego. Głowa tej rodziny już dawno zapomniał adresu żony i czwórki dzieci a kobieta sama nie radziła sobie z wychowaniem córek i syna.
Ten ostatni, nadzwyczaj agresywny 11-to latek, dał się już poznać gdy w napadzie złości wszedł na ladę i interweniującej ekspedientce złamał pięścią nos.
14, 15 i 16 letnie pannice oraz ich brat nie zabawiły długo w ośrodku. Kilka dni podwiezieniu zbiegły i wróciły do domu, do własnych ścieżek i środowiska w którym czuły się najlepiej. Policjanci odwieźli je na powrót do ośrodka a one znów uciekały.
Trwa to do dziś dnia, nigdy nie ma w ośrodku nawet polowy rodzeństwa, bowiem niemal codziennie któreś z nich ucieka. Policjanci niemal codziennie je zatrzymują i odwożą, bo taki mają obowiązek.
W ubiegłym tygodniu ucieczka jednej dziewcząt omal nie skończyła się tragicznie. Wyskakując z wysokiego okna ośrodka upadla tak nieszczęśliwie, że złamała sobie kręgosłup. Prawdopodobnie swój skok przypłaci trwałym kalectwem. Jej wypadek niestety niczego nie nauczył reszty rodzeństwa.
Aż do pełnoletności, wobec braku opieki rodzicielskiej, musi zajmować się nimi państwo. W tej sytuacji zabawa w berka potrwa jeszcze przez kilka lat.