POWIAT OBORNICKI.. Jeżeli pacjenci naszego powiatu byli zadowoleni z tego faktu, że z porad specjalistów mogli korzystać bez ograniczeń, to teraz ich zadowolenie z wolna przechodzi już do historii.
Wśród części polityków a również i nie polityków, krąży wieść o straszliwym zadłużeniu szpitala powiatowego, złej gospodarce i jego nikłych szansach na przetrwanie. Dzięki małej nowelizacji obornickiemu szpitalowi nie grozi już przynajmniej komornicze zajęcie poborów pracowniczych. Jak zdołaliśmy się dowiedzieć, nigdy mu ono z resztą nie groziło. Jak dotąd nie toczy się przeciwko nam żadne postępowanie w sprawie zaległości płatniczych – zapewnił nas dyrektor Jacek Kościjański.
Ostatnio dowiedzieliśmy się, że połowa pacjentów przychodzących do poradni chirurgicznej i ortopedycznej w Obornikach jest odsyłana z kwitkiem. Limity przyjęć wprowadzono również w poradni chirurgicznej w Rogoźnie Dyrektor Kościański musi się trzymać limitów, by nie generować długów, więc ograniczył ilość przyjęć w poradni chirurgicznej – wyjaśnił starosta Żuromski osobom zebranym na sesji w Rogoźnie.
Zdaniem starosty szpital jest od kilku lat w poważnym dołku finansowym. Wie to stąd, że zlecił opracowanie analizy finansowo-ekonomicznej. Podejmowane są pewne działania ograniczające przyjęcia chorych. Zaniepokojonym tym zjawiskiem starosta tłumaczył, że dyrektor zobowiązany jest cały czas ograniczać przyjęcia a więc i wydatki, aby strata szpitala się nie powiększała i aby nie trzeba było podejść do programu naprawczego restrykcyjnie.
Według Jacka Kościjańskiego ograniczenie liczby przyjęć wynika z tego, że od kilku miesięcy słyszy się iż szpital nie ma przekraczać usług ponad wartość kontraktu. Wartość kontraktu została odniesiona do liczby usług wykonanych w poradni, na koniec miesiąca stycznia okazało się że liczba przyjęć jaka była dotychczas wykonywana przekracza wartość kontraktu i dlatego w trzech pierwszych tygodniach miesiąca wykonujemy ograniczoną liczbę usług a w ostatnim tygodniu dopełniamy do końca wartości kontraktu w każdym miesięcy. Podkreślił, że od dwóch miesięcy nie słyszy od organu założycielskiego, jakim jest starostwo powiatowe, że ma się mieścić w kontrakcie. Oczywiście cierpi na tym pacjent, ale co na to poradzić, skoro Narodowy Fundusz Zdrowia daje taki a nie inny kontrakt.
Podczas niedawnej rozmowy z naszą redakcją J. Kościański wyliczył, iż porównując kontrakt z (dobrym) rokiem 2002 łatwo zauważyć, iż jego siła spadła o co najmniej 30%. Przyjmując tyle samo pacjentów ma za to 30% mniej pieniędzy. Gdybym dostał pieniądze na pokrycie słynnego „203” i zwrot za wykonane usługi, to nasza sytuacja finansowa byłaby całkiem dobra.
Jaka jest ona obecnie? Jak wynika z ostatnich obliczeń na koniec minionego roku dług szpitala wyniósł 5,1 miliona złotych z czego wymagalna jest na razie kwota wynosząca nieco ponad trzy miliony. W zadłużeniu znajduje się kwota wspomnianego dodatku „203” – ponad milion złotych, podobna kwota z tytułu zaległych składek ZUS, 552 tysiące z tytułu zakupu leków i ponad 900 tysięcy tytułem usług obcych z czego wymagalna jest kwota. 741 tysięcy.
Zapytaliśmy dyrektora SP ZOZ Jacka Kościjańskiego, o program naprawczy. Trudno mi coś naprawiać, gdy nic się u mnie nie zepsuło. Problemem jest niewydolny system. Tego z pozycji szpitala powiatowego nie jestem w stanie jednak naprawić.
Co zatem można z tej pozycji zrobić? Zredukowano załogę o kilka osób uzyskując oszczędność rzędu około 200 tysięcy. Likwidacja zespołu transportowego dała oszczędność kolejnych kilkudziesięciu tysięcy. Ponad 150 tysięcy przyniesie nowa umowa na sprzątanie a rok później nawet się ona podwoi. Poważne oszczędności powinno też przynieść wprowadzenie budżetowania poradni.
Obecnie szpital przygotowuje się do outsourcingu (wyprowadzenia na zewnątrz) takich działów diagnostyki jak laboratoria i rentgen. Zaplanowano redukcje administracji. Outsourcing obejmie także i „żywieniówkę”, choć tu oszczędność nie będzie znaczna. Kuchnia po prostu nie spełnia warunków jakie stawiają normy unijne, wyjaśnił tę ostatnią kwestę dyrektor Kościański. W starostwie usłyszeliśmy o co rocznej redukcji zadłużenia o około 900 tysięcy a Jacek Kościjański wyliczył, że do końca 2006 roku być może zaoszczędzi 1,5 miliona.
Nie wiadomo które wyliczenie okaże się bliższe prawdy, niemniej szpital musi zacząć oszczędzać i co do tego zdania są podobne. Niestety, nic nie dzieje się za darmo, bo tańszy szpital to również pogorszenie warunków jego pacjentów.