ROGOŹNO. Małe miasteczka mają to do siebie, że każdy wie tam o każdym, a brudy pierze się przy zamkniętych oknach. Co pewien czas wybuchają tam małe skandale, choć czasem są to prawdziwe zbrodnie.
Sytuacja o której piszemy trwa od pewnego czasu w Rogoźnie.
Jej negatywnym bohaterem jest trzydziestoparoletni mężczyzna. Znają go szczególnie panie z niezdrowego zainteresowania seksem i szybkich rąk sięgających tam, gdzie nie każda z pań lubi, aby sięgały.
Rogoziński Rasputin upatrzył sobie jeden z lokalnych barów w centrum miasta, a tam nade wszystko kelnerki. Składał im sprośne propozycje, często wręcz molestował.
Nieopodal baru ustawił sobie w ustronnym miejscu przyczepę kampingową i często w niej bywał – i to nie sam. Zapraszał do niej panie wcześniej poderwane.
Jakich używał sposobów na podryw, tego jeszcze nie wiemy, wiemy za to, że były skuteczne, bo odwiedzin miał w przyczepie wiele.
Odwiedziny pań nie wiązały się jedynie z przeżyciami natury erotycznej. Można to zrozumieć, bo to wszak małe miasteczko, niewiele w nim „okazji” do głębszych przeżyć, rzadko coś się dzieje, a Rasputin dawał gwarancje, że nudy nie będzie.
Tu trzeba wyjaśnić, nie chodziło w tym wszystkim jedynie o seks. Gdyby tak było, to nie zajmowałaby się tym gazeta.
Rogoziński Rasputin zamontował w swej przyczepie trzy dyskretne kamerki, filmujące także w podczerwieni, więc nie potrzebujące światła. Było też dyskretne oświetlenie, więc można było bez trudu filmować to, co się tam działo i to co się chciało.
Filmowa pasja Rasputina związana była ściśle z dochodami. Po zapoznaniu pani i skonsumowaniu tej miłej znajomości, Rasputin wyciągał nagranie i proponował: 1000 złotych miesięcznie, a film nie trafi do sieci, do męża, do miejsca pracy i sąsiadów.
Panie płakały i płaciły. Rasputina stać było na ładne ubranka, słodkie winko i dalsze podboje.
Nie poznaliśmy ilości szantażowanych kobiet i sprawa by nie wypłynęła, gdyby nie pewien znany rogoźnianin, cieszący się ogólnym poważaniem, stosunkami z ważnymi ludźmi i wieloma znajomościami.
Jego żona trafiła do przyczepki Rasputina, spędziła w niej miłe chwile, a potem obejrzała film ze sobą w roli głównej, choć najczęściej leżącej.
Na proponowane 1000 za milczenie odpowiedziała „nie”. Gorzej, postraszyła go nawet wpływami męża, który w przypadku poznania prawdy o ich romansiku w przyczepie, wścieknie się nie tyle na nią, co właśnie na niego i pogoni mu kota.
Rasputin był i na to przygotowany. Miał powiedzieć: Jak nie dasz tysiąca, to dasz dwa. I pokazał jej inny filmik, na którym widać go z jej… nieletnią córką.
Wybuchła awantura. Słyszało ją wiele osób.
Najbardziej zeźliło to zdradzonego przez żonę rogoźnianina. Miał stwierdzić, że co do żony to wielkich oczekiwań, co do jej wierności nie miał nigdy, ale córki nie daruje, bo to czysta pedofilia. Ma zamiar powiadomić wymiar sprawiedliwości, ale jednocześnie nie chce, aby filmiki wyciekły do sieci, czym grozi Rasputin.
O procederze Rasputina wiedzą policjanci, ale mają związane ręce, bo dawać może każdy co chce – raz ciało, a potem 1000 złotych miesięcznie.
Zgłoszeń formalnych nie ma, bo jak kto zechce w przyczepie, to dlaczego nie w przyczepie – powiedział nam jeden z mundurowych. Inna sprawa to pedofilia, ta bywa karana z urzędu.
Wiele z szantażowanych kobiet boi się zawiadomić policję, by nie wypłynęły filmiki. Wolą płacić niż stać się rogozińską, wstydliwą sensacją.
Jak długo proceder Rasputina trwać będzie? Miasteczko małe, a temat duży, bo mówi się o tym i to dość głośno.
Mamy nadzieję, że nasz artykuł go trochę przepłoszy i zrezygnuje z tego co robi tak chętnie i dochodowo.
Z drugiej strony 1000 złotych miesięcznie za całkiem prostą „robotę” to nie w kij dmuchał. Jest i trzecia strona tej sprawy. Być może któraś z pań „pęknie”, powiadomi organy i ruszy lawina oskarżeń. Świat zna takie przypadki.