POWIAT OBORNICKI. Większość regionów ma swoje potrawy, które wyróżniają je wśród innych. Jeżeli faktycznie można trafić do serc przez żołądek, to dobra i rozpoznawalna potrawa regionalna jest doskonałą promocją. Inny aspekt tego nie niebłahego przecież problemu, to większy i korzystniejszy zbyt płodów rolnych i produkcji żywności poprzez ich promowanie jako coś wyjątkowego.
Taka myśl przyświecała wicestaroście Kazimierzowi Zielińskiemu, gdy zwoływał spotkanie osób i instytucji mogących być zainteresowanymi organizacji obornickiej marki żywności. Przybyli masarze, rolnicy i pszczelarze.
Ci ostatni gwarantowali, że ich produkty są wyjątkowe, doskonalej jakości i ekologicznie czyste. Martwili się tylko modą na przycinanie krótko gałęzi lip, przez co pszczoły nie mają dość nektaru. Miód produkują w domach a nie jedna miodarka pamięta jeszcze początki 20 wieku. Choć nie mają specjalnych pomieszczeń, to nie można im zarzucić braku higieny. O niej wiele mówił dyrektor Sanapidu pan Fiksa. Zapewnił, iż od zasad przestrzegania higieny nawet przy najbardziej domowej i siermiężnej produkcji nie ma odstępstwa.
Produkcji regionalnych smakołyków obawiali się masarze, których zdaniem produkcja wędliniarska ogólnie się nie opłaca. Markety zamawiają tanią szynkę, w której siłą rzeczy jest do 60% mięsa. Co stanowi pozostałe 40%? – woleli nie mówić. Nie zgodził się z nimi Kazimierz Zieliński, dowodząc, że sam eksperymentalnie przerobił tucznika na wędliny, sprzedał i nieźle zarobił.
Obornickie smaki były znane w przeszłości dzięki słynnej wątrobiance z obornickich Zakładów Mięsnych, pasztetowi drobiowemu z Zakładów Drobiarskich (później Befrapol), czy wyrobów masarni RKS Świerkówki. Nie ma powodu, aby nie powrócić do nich, a ponadto, aby nie uzupełnić tej gamy zgodził się z nami wicestarosta Zieliński. Nam w tym miejscu wypada przypomnieć, jaką furorę na targach rolnych Polagra 2004 zrobiło obornickie stoisko z naturalnymi sokami z jabłek, sery pani Białachowskiej czy wędliny Z. Cyrulika. Na terenie powiatu jest producent doskonałych serów kozich, owoców wędrujących do sklepów całego kraju czy znane na razie w regionie rogale marcińskie mistrza Ryszarda Nawrockiego. Jest więc dobry początek aby zacząć promować obornicką markę. Jeżeli zamysł Kazimierza Zielińskiego się powiedzie, o obornikach znów zaczną mówić ze ślinką w ustach.