OBORNIKI. Czasy dla samorządów są trudne, a stają się jeszcze trudniejsze. Ogromna większość gmin doszła już do ściany i nie ma żadnych możliwości kredytowych, a więc i rozwojowych. Pachnie stagnacją.
Gmina Oborniki wydaje się być wyjątkiem. Zaciąga coraz mniej zobowiązań i co za tym idzie maleje kwota długu.
Obecnie jest to niewiele ponad 13% dochodu, co może być ewenementem wśród gmin polskich, a z pewnością wielkopolskich, które maja już zadłużenie w maksymalnej wysokości, jak choćby nieodległa Murowana Goślina.
Fenomenem Obornik są jedne z najniższych podatków i danin, jakie gminy uzyskują od swoich mieszkańców. Podatek komunikacyjny jest bodaj najniższy w Wielkopolsce, cena żyta, czyli podatek rolny oraz podatek od nieruchomości także należą do najniższych.
Pomimo to gminę stać na inwestycje i wydatki specjalne oraz oświatowe. „Stać”, to nie znaczy, że może dokładać bez ograniczeń do tego, co miało finansować państwo.
Maleje niestety kwota wpływów z podatków od osób fizycznych, co jest głównym dochodem gminy.
Źle wygląda subwencja oświatowa, bowiem przy 38 milionach wydatków jest subwencja w wysokości 32 mln złotych, więc gmina musi dokładać z budżetu na utrzymanie nauczycieli ponad 6 milionów złotych. Podobnie jest ze zleconą przez państwo opieką i pomocą socjalną, do której gmina dołożyła w zeszłym roku ponad 5 mln złotych.
Według radnego Marka Lemańskiego, ten budżet udało się jeszcze domknąć, ale już przyszły będzie miał z tym spore problemy, bo dochody gminy maleją a potrzeby rosną. Paweł Drewicz wyliczył, że subwencja ze strony państwa, która miała wystarczyć choćby na wynagrodzenia dla nauczycieli, obecnie już nie wystarcza.
Pomimo tych ograniczeń sytuacja gminy Oborniki jest zdecydowanie dobra i nie „zrobiło się to samo”, ale jest efektem przemyślanej polityko burmistrza i jego ścisłej ekipy rządzącej.
Obserwując wydatki gminy nie ma szans znalezienia chociażby cienia rozrzutności.
Niedawno nasz znajomy przyznał, że chciałby startować w najbliższych wyborach na radnego. Martwi go jednak to, że diety są w Obornikach tak niskie.
To prawda. Podczas gdy wspomniany tu wyżej aktywny radny Marek Lemański otrzymał w ubiegłym roku dietę w kwocie 15.036 złotych, równorzędny radny w Rogoźnie odebrał dietę w kwocie 24.500.
Burmistrz Tomasz Szrama oszczędza i nie jest to oszczędzanie wszędzie i na wszystkim. Jest to bardziej forma wydawania jedynie na to co niezbędne.
Czasy dla samorządów są trudne, a stają się jeszcze trudniejsze. Polityka finansowa obecnego burmistrza sprawia jednak to, że gminie nie grozi bieda, stagnacja czy niewypłacalność. Ponadto władze Obornik rozumieją to, że ciężko jest nie tylko samorządom, ale i obywatelom. Dzięki takiemu podejściu do strony finansowej, podatki nie „zaszaleją” i nadal będą rozsądne.