ROGOŹNO, PIŁA. Posłanka Marta Kubiak (PiS) z korzeniami na ziemi rogozińskiej często gościła w samym Rogoźnie i jego wsiach. Nie było ważnego wydarzenia ani żadnej istotnej inwestycji bez posłanki, która sądziła, że taka aktywność zapewnia jej kolejną kadencję sejmu.
Tymczasem właśnie się dowiedziała, że nie wystartuje w październikowych wyborach do parlamentu. Wydała w tej sprawie oświadczenie:
Niedawno ogłoszono kandydatów na kolejną kadencję Sejmu RP. Jak widzicie, nie ma mnie na listach. Nie jest to dla mnie niespodzianką. Od jakiegoś czasu docierały do mnie przesłanki, że właśnie tak będzie. Miałam do wyboru rozpocząć działania, by mimo wszystko na liście znalazło się moje nazwisko lub dalej zajmować się sprawami mi bliskimi, wykonując mandat poselski, będąc wśród dramatów i radości w naszych Małych Ojczyznach, pomagając tam, gdzie mogę do samego końca. Nietrudno się domyślić, jaką drogę obrałam. Czas przedwyborczy był dla mnie szczególnie trudny z jeszcze jednego powodu. Zmagałam się z ciężką chorobą mojego Taty, co oznaczało, że chciałam być w tych trudnych chwilach przy nim i odciąć się od wyścigu szczurów, w którym wszyscy biegną po jak najlepsze miejsca na listach. Niestety kilka dni temu czas mojego Taty dobiegł końca. Chciałabym, by był dalej przy mnie. Uwielbiałam to, w jaki sposób puentował rzeczywistość i wspierał mnie. Z drugiej strony cieszę się, że nie musi patrzeć na to, co dzieje się dzisiaj w polityce.Chcę zaznaczyć, że nikt z partii do tej pory nie kontaktował się ze mną. Nie dowiedziałam się, dlaczego nie ma mnie na listach, nikt nie wyjaśniał, skąd taka decyzja. Wiem z różnych źródeł, że innych posłów w podobnej sytuacji o tym informowano. Jak to nazwać? Sami państwo oceńcie. Oznacza to tylko jedno – komuś bardzo zależało, bym nie wystartowała jako kandydat na posła kolejnej kadencji. Komu? Tego możecie się państwo sami domyślać. Zwłaszcza ci, którzy znają klimat jaki u nas panuje i wojnę o jak najlepsze miejsce na liście, która się tutaj toczy. Starałam się być ponad tym i myślę, że mi się udało, czego efekt dzisiaj możemy zobaczyć wszyscy.
To jedna z kolejnych niespodzianek na listach wyborczych okręgu pilskiego (38). Listę PiS miał otwierać były minister zdrowia Adam Niedzielski. Gdy wyleciał z pracy stracił też szansę na jedynkę. Liczyła na schedę po nim jego następczyni Katarzyna Sójka. Niewiele z tego chcenia jej wyszło.
Listę ostatecznie otwiera jedynką Krzysztof Czarnecki – parlamentarzysta z Trzcianki, zaraz za nim jest Grzegorz Piechowiak – socjolog z Piły i jako trzeci Zbigniew Ajchler – przedsiębiorca rolny. Trzeci miał być obecny wojewoda, takie przynajmniej krążyły słuchy, tymczasem wyprzedziła go rolniczka Dorota Kosowska, a oborniczanin Michał Zieliński znalazł się na liście dopiero jako piąty. Szóstym jest Marcin Porzucek, a dziesiątą pozycję zajęła Katarzyna Erenc-Szpek – nauczycielka z Rogoźna.
Która z tych osób „wyrolowała” (mówiąc oględnie) Martę Kubiak, może być niełatwą zagadką dla naszych czytelników.