LUDOMY. Wytwórnia imprez, czyli stowarzyszenie Aktywni Razem z Ludom, zaprosiło w minioną niedzielę do wiaty imprezowej na „Ostrą Jazdę w PRL”.
Pomysł eventu narodził się pod bujnymi blond lokami Grażyny Foetke, dokładnie w piątą rocznicę powstania Aktywnych. Miała to być wspomnieniowa wędrówka przez PRL (był kiedyś taki kraj), czyli impreza dydaktyczno-rozrywkowa.
Zarząd Stowarzyszenia uzyskał odpowiednie środki na bazie konkursu organizacji Pożytku Publicznego Wielkopolska Wiara, wspierającej od dwóch lat młode organizacje pozarządowe i nieformalne grupy samopomocowe z terenu województwa wielkopolskiego.
Ogromny kawał pracy wziął na swe barki działający w Stowarzyszeniu od samego początku Adam Sobociński, który zaproponował kabaret.
Pan Adam nie tylko przygotował scenariusz i zdobył znaczną część elementów choreografii, ale zagrał też główną rolę, i to jak zagrał. Adam Sobociński ma wrodzony talent, grał więc tak, jakby przedstawiał rzeczywistość, bawiąc się słowem, żartem i gestem.
Kabaret zyskał nazwę (roboczą) „Bimber” i przedstawił w sposób humorystyczny codzienność wiejskiej rodziny i ich sąsiadów w czasach PRL. Ta codzienność mocno skrzypiała, nie brakło w niej pewnej patologii, ale jakże żywo przypominała tamte czasy, gdy sołtys wsi (Adam Sobociński) musiał lawirować pomiędzy władzą reprezentowaną przez milicjanta, a kościołem z nadzwyczaj realistycznym proboszczem.
Panu Adamowi sekundowała żona, w tej roli wyśmienita Agnieszka Skorwider oraz cała plejada postaci.
Tak aktorzy, jak i znaczna część publiczności, wystąpili tego dnia w strojach z minionej (słusznie) epoki. Udało się wielkim staraniem zebrać tak wiele pamiątek po PRL, że były nie tylko scenografią i rekwizytami, ale zorganizowano też bogatą wystawę owych przedmiotów.
Na imprezę przybyło około 60 osób, a ci, którzy nie dotarli mają czego żałować. PRL wspominano nie tylko słowem i piosenką, ale i potrawami. Znany z doskonałej pamięci Adam Sobociński recytował zapamiętane ze szkoły wiersze, panie serwowały potrawy charakterystyczne dla minionej epoki. Były więc nieśmiertelne śledziki i galaretka z nóżek. Nie brakowało ciast, a najmłodsi raczyli się różową lemoniadą.
Do grona organizatorów imprezy dołączyła była wójt Renata Gembiak-Binkiewicz, a atmosfera spotkania była coraz bardziej luźna. Strażacy z lokalnej OSP dbali o zabezpieczenia antycovidowe, śpiewano piosenki z tamtych lat, a Grażyna Foetke zdradziła, że ma już następny pomysł, który na razie zachowa w tajemnicy.
To był bardzo udany wieczór, a zabawie nie przeszkodziła nawet brzydka pogoda.