POWIAT OBORNICKI. W zatrważającym wprost tempie rośnie liczba drobnych kradzieży w sklepach i marketach.
W jednym z nich towary skradzione stanowią już nawet 1% całego obrotu, więc mowa o tysiącach, a nawet dziesiątkach tysięcy złotych.
Starsi i młodsi kradną jedzenie, kawę czy przedmioty AGD, mężczyźni alkohol, dzieciarnia słodycze. To najbardziej skrótowa lista kradzionego towaru.
Przepisy stanowią, że kradzież do 400 złotych jest „tylko” występkiem.
Zgodnie z dyrektywą Ministerstwa Sprawiedliwości, za wykroczenie grozi grzywna, ograniczenie wolności lub – w najgorszym przypadku – 30 dni aresztu. Sprawca w tym przypadku odpowiada z art. 119 kodeksu wykroczeń, a nie z art. 278 kodeksu karnego. Jeśli kradzież jest z kolei zakwalifikowana jako przestępstwo, sprawca jest zagrożony karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. To poważna różnica. Nic zatem dziwnego, że „zawodowi” złodzieje liczą w marketach to co ukradli, bacząc pilnie, by nie przekroczyć owych magicznych 400 złotych.
Zapytany przez nas handlowiec, prowadzący jeden z większych marketów w gminie Oborniki, zapewniał nas, że nie odpuszcza i do każdego ujawnionego przypadku kradzieży wzywa policję.
Kradzieże będą się pewnie nasilać a opowieści, że ktoś coś włożył do kieszeni lub innego koszyka odruchowo lub przez zapomnienie, przestaną wpływać na ewentualne restrykcje.