POWIAT OBORNICKI. Do humorystycznego wydarzenia doszło na początku ostatniej sesji rady powiatowej. Okazało się, że zmieniono radnym miejsca, na których zasiadają podczas obrad.
Zdziwiło to radnego Zbigniewa Nowaka (PiS, Budziszewko). – Kto to zrobił? Czy to jest pani pomysł? Jaki to ma cel? – zapytał przewodniczącą Aleksandrę Kulupę (Trzecia Droga, Oborniki). – Czy co miesiąc będziemy się zmieniać? Czy tak rotacyjnie będziemy krążyć? – dowcipkował Nowak.
Kulupa mu nie odpowiedziała, tylko natychmiast oddała głos staroście Zofii Koteckiej (Komitet Tomasza Szramy, Kiszewo).
– Odważyłam się usadzić. Proponowałam, by zarząd siedział razem, ale po drugiej stronie. Tam wiadomo kto, tu do pewnego momentu też wiadomo kto. No i dalej, to już nie było aż tak trudne, ażeby pousadzać – wyjaśniła Kotecka, cokolwiek to miało znaczyć.
Starosta szybko się jednak zorientowała, że niezbyt to polityczne, aby władza wykonawcza usadzała władzę ustawodawczą, więc dodała: Ale uważam, że decydujący głos w tej sprawie każdorazowo powinna mieć tym razem pani przewodnicząca rady.
Nowak komentował tłumaczenie Koteckiej dalej w trybie satyrycznym: Klub Prawa i Sprawiedliwości powinien siedzieć z prawej strony, a zarząd jest z lewej strony. Jak w sejmie mamy posłów prawicy i lewicy, i tak samo mamy tu. Zarząd mamy lewicowy, więc powinien siedzieć z lewej strony, a nie naprzeciwko pani starosty. Ja nie wiem, czy pani starosta jest niepewna swoich członków zarządu i chce mieć ich na oku przy głosowaniach?
– To nie była moja decyzja. Tak jak pani starosta powiedziała, to była jej decyzja – stwierdziła trochę bezradnie przewodnicząca Kulupa. Dodała jednak, że mało to ją interesuje: Dla mnie naprawdę nie ma żadnego znaczenia, gdzie kto siedzi.
Radny Mateusz Daszkiewicz (PiS, Słonawy) pouczył Kulupę: Warto by było, żeby komunikacja pomiędzy zarządem a panią była na odpowiednim poziomie i decyzje, które należą do pani przewodniczącej były podejmowane przez nią. Mam nadzieję, że również w konsultacji z kołami, których jesteśmy przedstawicielami w tej radzie. Stawia się radnych przed faktem dokonanym, że się rotuje ich miejscami.
– Pani starosto, nie jesteśmy w podstawówce, żebyśmy przesadzali niegrzecznego ucznia do tylnej ławki – zakończył pod adresem Koteckiej Daszkiewicz, starając się być równie dowcipnym jak Nowak.
Tryb satyryczny udzielił się chyba staroście, gdyż odpowiedziała Daszkiewiczowi z przekąsem: pan nie siedzi w tylnej ławce.
Radni pozostawili bez dalszych uwag wypowiedź Koteckiej. Ale widocznie długo trawili temat rotacji miejsc, bo po kilku godzinach obrad ponownie go poruszyli, już na samym końcu sesji.
Radny Błażej Cisowski (Trzecia Droga, Parkowo) zapałał oburzeniem, broniąc starosty: Jeżeli są przygotowywane jakieś zmiany na sali, to coś jest uszykowane pod kątem technicznym, pod kątem informatyków, mimo że się tego nie spodziewamy. (…) A tu się w przerwach dowidziałem, że jacyś radni z wieloletnim stażem samorządowym, no niestety, jak dzieci w przedszkolu biegają. (…) Uważam, że jest to zachowanie przynajmniej niepoważne.
Tego już nie zdzierżył radny Bogusław Janus (Trzecia Droga, Rogoźno): Wystąpienie radnego Błażeja Cisowskiego to trochę poniżej pasa, bo on doskonale wiedział o tej sprawie. Nie zdawałem sobie sprawy, że pani starosta do tego stopnia może się posunąć. To znaczy układała sobie radnych jak w szkole w Kiszewie. Wyższy do przodu, mniejszy do tyłu, albo mniejszy do przodu. Albo tego lubi, na tego nie może patrzeć. Ja nie wiem, o co chodzi. Janus poparł wniosek Daszkiewicza, żeby przywrócić miejsca radnych do tego stanu, jaki został uzgodniony na pierwszej sesji.
Cały problem i pełna gorzkiego humoru dyskusja, jaką wywołał, wziął się zapewne z braku doświadczenia nowej przewodniczącej rady powiatowej. Mamy nadzieję, że na następnej sesji kwestia miejsc, na których zasiadają radni, zostanie w sposób koncyliacyjny rozwiązana. Oczywiste jest to, że gdzie i z kim kto siedzi, ma w polityce znaczenie.