OBORNIKI. Podczas sesji rady powiatu obornickiego emocje wzbudził nie tylko temat budżetu czy absolutorium, ale także… strażackie święto. Radny Zbigniew Nowak zwrócił uwagę na brak reprezentacji władz powiatowych podczas obchodów Dnia Strażaka w Budziszewku. Nie było ani przedstawicieli starostwa, ani przewodniczącej rady, a – jak zauważył – nie przysłano nawet listu gratulacyjnego.
Tymczasem w Budziszewku pojawili się goście z sąsiednich gmin, delegacje z terenów dotkniętych powodziami, a nawet wicestarosta z sąsiedniego powiatu wągrowieckiego.
– Byłem w szoku. Rogoźno wydeptuje sobie ścieżki w Wągrowcu. Można się z tego śmiać, ale może nadejść taki moment, że – przy nowym układzie politycznym – powiat obornicki zostanie zlikwidowany. W Budziszewku powiat obornicki tak jakby nie istniał – mówił Nowak.
Słowa radnego wywołały żywą reakcję na sali. Wicestarosta Waldemar Cyranek odpowiedział z przekąsem: Niech się pan nie zapędza. Zaznaczył przy tym, że bywają okoliczności, kiedy nie każdy może być obecny na każdej uroczystości.
Sytuację postanowiła rozjaśnić sama starosta Zofia Kotecka, która przyznała, że tego samego dnia uczestniczyła w obchodach obornickiego Dnia Strażaka. Jak zażartowała, wybór nie był łatwy: W Kiszewie przekazywano dwa wozy strażackie, w Budziszewku tylko jeden.
Choć sprawa z pozoru błaha, wypowiedź radnego Nowaka zawierała poważniejszy podtekst. Wspomniana „ścieżka do Wągrowca” i obawy o przyszłość powiatu obornickiego to echo szerszych politycznych napięć i spekulacji o możliwych zmianach administracyjnych w kraju. Dla wielu samorządowców takie obchody to nie tylko święto i tradycja, ale także forma lokalnej dyplomacji i przypominania o istnieniu wspólnoty samorządowej.