OBORNIKI. Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk spotkał się w Obornikach z członkiem zarządu Polskich Kolei Państwowych Maciejem Kaczorkiem, burmistrzem Tomaszem Szramą, senatorem Janem Libickim oraz przewodniczącym rady miejskiej Pawłem Drewiczem. Tematem rozmowy była możliwość budowy nowego budynku dworca kolejowego Oborniki Miasto.
Zdaniem Paszyka: Przygotowywanie tej inwestycji nie musi czekać na budowę drugiego toru kolejowego, można przygotowywać oba przedsięwzięcia równolegle. Co ważne dla wszystkich oborniczan, zdecydowanie przybliża to perspektywę budowy dworca, na który czekają od lat.
Przypomnijmy, że już od 2022 roku odbywały się spotkania konsultacyjne dotyczące realizacji dokumentacji projektowej związanej z planowaną budową drugiego toru na linii kolejowej w Obornikach oraz mijanki w Parkowie. Projekt dotyczył budowy drugiej przeprawy mostowej na Warcie w ciągu linii kolejowej 354 i likwidacji tym samym „wąskiego gardła”, związanego z funkcjonowaniem obecnie jednotorowej przeprawy mostowej.
Drugi tor miał zostać położony również na odcinku od mostu do stacji Oborniki Wielkopolskie. W związku z tym zbudować miano również dodatkowy peron na przystanku Oborniki Miasto.
Projekt zakładał też budowę mijanki w Parkowie (pomiędzy Obornikami i Rogoźnem), co wraz z budową drugiego toru w Obornikach miało przyczynić się do zwiększenia przepustowości linii kolejowej Poznań-Piła. To z kolei pozwoliłoby na zwiększenie liczby pociągów na niej. Podczas spotkań prezentowane były wstępne rozwiązania projektowe, w tym założenia dotyczące skrzyżowań z drogami oraz infrastruktury dedykowanej pieszym.
W końcu ogłoszono, że rząd Morawieckiego zabezpieczył w jakiś sposób pieniądze w budżecie państwa na przebudowę mostu kolejowego przez Wartę w Obornikach oraz budowę drugiego toru – od rzeki, przez mały dworzec, aż do dużego dworca. Wówczas zapowiedziano też, że rozpoczęcie inwestycji odbędzie się najpóźniej w roku 2024.
To posuniecie poprzedniego rządu nastąpiło po ostrej krytyce, która przetoczyła się, także na naszych łamach, w sprawie PiS-owskiego projektu szybkiej kolei. Przypomnijmy, że szybka trasa do Kołobrzegu miała zostać wybudowana przez Bydgoszcz i Nakło, omijając Oborniki i Rogoźno. Wszystko po to, aby warszawiacy mogli się dostać nad morze szybciej, niż przez Wielkopolskę. Na osłodę PiS zaproponował budowę drugiego toru w Obornikach.
Władza się zmieniła, a rząd Tuska wycofał się z większości planów poprzedników. Szybka kolej do Kołobrzegu nie powstanie. Wydaje się też, że w tym roku nie rozpocznie się budowa drugiego toru przez Oborniki. Tak może wynikać z wypowiedzi Paszyka. Obornickiemu ministrowi udało się co prawda uratować obwodnicę w ciągu szosy ekspresowej S11, ale chyba w uzgodnieniach rządowych pominięto inwestycje kolejowe w powiecie obornickim.
Tuż przed wizytą Paszyka ministerstwo infrastruktury zaprezentowało tak zwany Horyzontalny Rozkład Jazdy – zestawienie połączeń kolejowych do 2035 roku. Projekt zawiera kilka istotnych zmian na kolei, przewidzianych przez nową ekipę. Szczególny nacisk położono na budowę i rozwój sieci Kolei Dużych Prędkości, ale jedynie z Warszawy do Poznania i Wrocławia.
Donald Tusk zapewniał na konferencji prasowej, że zależy mu na rozwoju Polski regionalnej. W przypadku kolei mówił jednak wyłącznie o dużych miastach. Twierdził, że cała Polska skorzysta na nowym projekcie, ale tak naprawdę rozprawiano tylko o łączeniu największych miast z Warszawą. Usłyszeliśmy o czasie przejazdu na poziomie około 100 minut do Warszawy, ale chyba nie z Rogoźna czy Obornik.
Linie kolejowe zostały w projekcie rządu podzielone na cztery kategorie – szybka kolej, linie pospieszne, linie pospieszne drugiej kategorii i linie regionalne. Trasa z Poznania do Piły, przez Oborniki i Rogoźno, została zaliczona do linii pospiesznych drugiej kategorii.
W tej sytuacji inwestycje kolejowe w naszym regionie zostały w praktyce odłożone ad calendas graecas.
Pozostała sprawa starego, obskurnego dworca w Obornikach. Szczególnie uciążliwy dla pasażerów jest brak poczekalni. Wiaty na peronach są małe i gdy więcej osób oczekuje na pociąg, trudno się w nich schronić przed deszczem. Zimą nie ma żadnego schronienia przed mrozem.
Oczekując na pociąg, można się co prawda schować na pobliskim dworcu autobusowym, ale jest do niego stosunkowo daleko. Na dodatek spiesząc się z dworca autobusowego na kolejowy, trzeba przejść przez tory przed nadjeżdżającym pociągiem.
Gdy powstawał dworzec autobusowy, Polskie Koleje Państwowe zaprojektowały obok dworzec kolejowy z poczekalnią, toaletą i małą gastronomią lub handlem. Władze Obornik uzgodniły wówczas, że znajdujące się od siebie o kilkadziesiąt metrów obiekty będą miały części wspólne, których nie ma sensu dublować.
Kiedy ruszyły prace budowlane, PKP przysłała wizualizacje nowego obornickiego dworca. Gdy dworzec przesiadkowy dla autobusów był już gotowy, dyrekcja PKP zawiadomiła, że rząd PiS zadecydował o budowie drugiego toru w Obornikach. To wykluczyło budowę dworca, gdyż przeszkadzałaby przy pracach torowych.
Teraz, gdy inwestycja w drugi tor w Obornikach nie nie rozpocznie się tak, jak zapowiadano, minister Paszyk proponuje, jako swojego rodzaju rekompensatę, budowę nowego dworca Oborniki Miasto. Dworzec bez drugiego toru? Lepszy rydz, niż nic.
