OBORNIKI. Trwa spór gminy z PKP o duży dworzec w Obornikach.
Dziesięć lat temu władze Polskich Kolei Państwowych rozdawały samorządom dworce kolejowe, nie mając środków do ich utrzymania. Później te same władze zmieniły tryb myślenia i już dworców przekazywać nie chcą, widząc w nich spore zasoby finansowe.
Pisaliśmy o tym w artykule z 2013 roku: Oborniki przejmują dworce kolejowe – mały i duży.
Jednak wojewoda wielkopolski zdążył przekazać Obornikom duży dworzec przy ulicy Staszica, choć zanim cokolwiek się tam wydarzyło, Polskie Koleje Państwowe złożyły protest i go odzyskały.
Chodzi o dworzec z oficjalną nazwą Oborniki Wielkopolskie.
Gmina też zaprotestowała składając pozew w sądzie administracyjnym, niestety przegrała. W ten sposób Oborniki dworzec dostały i dworzec straciły.
Burmistrz Tomasz Szrama nie pogodził się z tym rozwiązaniem i negocjował warunki odzyskania raz darowanego, a obecnie zaniedbanego dworca. Wśród argumentów był też ten, że otoczenie dworca przynosi tak Obornikom, jak i kolei wstyd, bo jest w stanie fatalnym.
W ubiegłym tygodniu burmistrz Tomasz Szrama miał kolejne spotkanie kolejowe z władzami PKP. Gmina ma argumenty i rosnące szanse na odzyskanie dworca i sporego terenu sąsiadującego ze stacją.
Na piętrze budynku znajdują się mieszkania kolejowe, które staną się komunalnymi, a lokatorzy nic na tym nie stracą.
Władze kolei proszą jedynie, by zastawić w stanie nienaruszonym starą poczekalnię na parterze budynku. Reszta, wraz z parkingiem i przyległościami pozostałyby do uznania gminy.
W jaki sposób można będzie je wykorzystać, trudno dziś rzec, pewne jest tylko to, że parking się gminie przyda, a „dziadostwo” (jak określa to burmistrz) obok toalet, jak i same toalety trzeba będzie usunąć.
Spory teren przy dworcu wymaga uporządkowania, ale ma ogromny potencjał.