OBORNIKI. W sobotę na terenie kąpieliska Żwirki stanęło kilkanaście food trucków. W każdym coś pysznego, każdy kolorowy, pachnący smakowicie i zachęcający reklamą.
Pojawiły się wyjątkowe gruzińskie pierożki chinkali w pięciu smakach, obok burgery jak ze snu i chińskie bułeczki na parze z dalekowschodnim nadzieniem. Były belgijskie frytki i szarpana wieprzowina z dodatkami warzywnymi. Dużym powodzeniem cieszył się makaron ryżowy z różnymi mięsami i warzywami oraz hiszpańskie churros o kształcie wstążek i smaku racuchów.
Na łasuchów czekały tajskie lody oraz fragola, czyli świeże owoce zamknięte w czekoladzie.
Do picia były napoje owocowe bezalkoholowe, z alkoholem i pianką oraz świeżo wyciskane soki.
Dzięki dużej ilości stołów i ławek zawsze było gdzie przysiąść.
Tu trzeba koniecznie podkreślić, że organizacyjnie Festiwal Smaków Food Trucków wypadł w Obornikach doskonale. Organizatorzy zadbali o wszystko. Były miejsca do parkowania, co kawałek stał kosz na odpadki. Nie zapominano o najmłodszych. Były dla nich małe stoliki i takież krzesełka oraz wielkie dmuchane zamki.
Jedynym mankamentem dla licznych gości okazały się astronomiczne wprost ceny. Być może gastronomicy pomylili Oborniki z Genewą, bo nadmorskie „paragony grozy” przy tych obornickich bladły.
Pięć małych pierożków kosztowało 28 złotych, najtańsza miseczka makaronu i inne przystawki podobnie, a za garść frytek trzeba było zapłacić 15 złotych, choć był to przecież tylko jeden pokrojony w paski ziemniak. Podobnie było z napojami. Piwo czy buteleczka napoju 0,33 l kosztowała… 9 złotych, a za sześciominutowe wejście dziecka do dmuchawca rodzic płacił dychę.
Mimo tych cen i tak przed wieloma food truckami stały kolejki. Na dodatek pogoda dopisała, a wyjątkowe okoliczności przyrody zachęcały do odwiedzin.
Można było zjeść coś odmiennego, spotkać znajomych i mile spędzić czas w atmosferze pikniku.
Na całym terenie można było znaleźć wezwania do przestrzegania zasad higieniczno-sanitarnych. Imprezę można śmiało nazwać szczególnie udaną.