OBORNIKI. Któż ze starszych oborniczan nie zna wędzarni w podwórzu przy ulicy Piłsudskiego, szczególnie obleganej przed każdą Wielkanocą? Od dekad ustawiały się przed nią kolejki a wędzarnia wędziła swą pełną mocą.
Niestety przez tą ostatnią Wielkanocą, a dokładnie w wielki piątek w nocy około godziny czwartej nad ranem okazało się, że wędzarnia płonie.
Wezwano na miejsce strażaków. Wędzarnia znajduje się na parterze leciwego już nieco budynku wielorodzinnego i istniała obawa, że ogień przeniesie się na jego piętro.
Obawa była tym większa, że gdy przybyli dzielni strażacy płomienie wydobywały się już na zewnątrz budynku i stwarzały duże zagrożenie.
W tej sytuacji w pierwszym rzędzie z budynku ewakuowano siedem osób, które nie wymagały udzielenia pomocy medycznej i które po zakończeniu działań strażaków wrócili do swoich mieszkań.
Następnie odłączono prąd w całym budynku i zaczęło się gaszenie, a w zasadzie dogaszanie, bo co się spalić mogło to się już spaliło.
Strażacy skierowali strumień wody na sąsiedztwo, by je przez ogniem obronić, a następnie zastosowali dyfuzor, czyli wentylacją nadciśnieniową, by obiekt oddymić.
Dzieła dokończyła rewizja kamerą termowizyjną pozostałych pomieszczeń obiektu oraz sprawdzeniu miernikiem wielogazowym pomieszczeń mieszkalnych zlokalizowanych w budynku i gdy już była pewność, że ani iskierki czy innej groźby nie ma, akcja gaśnicza się zakończyła.
Nie obeszło się bez koniecznych prac rozbiórkowych stropu nad wędzarnią i podłogi w łazience nad pomieszczeniem objętym pożarem.
PO dogaszeniu żywiołu dawna znana wędzarnia przestała w zasadzie istnieć. Ile wraz z nią odeszło w niebyt szynek, wędzonek i kiełbas tego nie wiadomo.
Jak poinformował mł. bryg. Leszek Walczak: W działaniach ratowniczo- gaśniczych udział brały trzy zastępy w sile 13 strażaków Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej.