OBORNIKI. Przy ul. Andersa na Bielawach w minionym tygodniu oddano do użytku nowe boisko. Jednak tylko jego połowa nadaje się do grania. Ostre kamienie pocięły już kolana przynajmniej dwójce dzieci. – Oni chcą by nasz dzieci się pocięły. To jest niepoważne – powiedziała nam jedna z mieszkanek. – Dzieci trzeba wysyłać na osiedle, my tutaj nie mamy żadnego miejsca gdzie mogłyby pograć.
W ubiegłym roku jeden z bielawskich przedsiębiorców zespawał kawałki metalu i postawił bramki na polu przy Andersa. Urzędnicy z magistratu zaprotestowali, ich zdaniem normy unijne nie pozwalają postawić bramek, które nie posiadają stosownych atestów.
Mieszkańcy Bielaw byli oburzeni. Sprawę załagodził burmistrz Szrama, który obiecał boisko z prawdziwego zdarzenia w następnym roku. Słowa dotrzymał, ponieważ boisko powstało, jednak jego jakość pozostawia dużo do życzenia. Żwir, którym wysypano jego część, to pozostałość z budowy ulic. Firma budowlana używała pola do składowania materiałów.
Podczas budowy boiska wykonawca nie sprzątnął żwiru, tylko go wyrównał i całość ogrodził siatką. Teraz połowa boiska, ta na której leży żwir, nie nadaje się do gry w piłkę. – Na początku myśleliśmy, że nie skończyli jeszcze prac, że mają zamiar posprzątać kamienie. Interweniowaliśmy w urzędzie, ale tam powiedziano nam, że prace zostały zakończone. Więc z obiecanego boiska mamy tylko połowę – mówili nam mieszkańcy.
Trudno powiedzieć, czy boisko z nawierzchnią żwirową to efekt oszczędności, lenistwa wykonawcy czy przeoczenie urzędników. W każdym razie władze gminy zamiast sprawić radość dzieciom, rozczarowały je.