OBORNIKI. Trwa przebudowa ulicy Kowalskiej, Ogrodowej i Wjazdowej. Trwa, choć bardziej pasuje tu słowo stoi, bo dzieje się tam niewiele.
Nie byłoby zapewne takiej krytyki, gdyby nie fakt, że jest to ważne miejsce w komunikacji przez Oborniki, stąd zdenerwowanie tak wielu kierowców.
Wykonawca otrzymał czas aż do czerwca, więc rozkopał centrum miasta i ma niewielki postęp w pracach.
Jak informują nas obserwatorzy, drogowcy przyjeżdżają na teren budowy rzadko i na krótko.
Jak są rano, to po trzech, czterech godzinach odjeżdżają.
Oborniczanin wynajmujący biuro w budynku u zbiegu Kowalskiej i Ogrodowej opowiadał, jak drogowcy kopią rów za jego autem stojącym na parkingu przy domu rzemiosła, gdy im zwraca uwagę, że nie może wyjechać, przywożą wykopany grunt i zasypują rowek, ubijają grunt i odjeżdżają.
Taka sytuacja powtarza się dnia następnego. W ten sposób drogowcy mają wiele pracy, choć postępów nie widać. Inny obrazek jest taki, że kopią coś na Kowalskiej, za koparką ustawia się sznur samochodów zdążających w stronę Rynku. Operator koparki zasypuje więc to co wykopał i odjeżdża, auta przejeżdżają, operator wraca i kopie od nowa.
W ten sposób postęp prac jest niewielki, a ruch utrudniony.
Być może drogowcy się guzdrzą, bo brak im materiałów, podejrzewają oborniczanie. Faktem jest, że na przebudowywanych ulicach miały stanąć latarnie, takie jak na ulicy Piłsudskiego.
Są jednak produkowane na Ukrainie i z wiadomych przyczyn nie trafią tak szybko do Obornik. – Trzeba będzie ustawić latarnie zastępcze – poinformował burmistrz Obornik.