OBORNIKI. Trudno nie zauważyć remontu elewacji bloków przy ulicy Łazienkowej i choć mogłoby się wydawać, że to sama radość dla ich mieszkańców, to rzecz cała stała się dla nich przyczyną zgryzoty i stresów.
W taki stan popada każdy człowiek, którego umieści się w klatce mieszkania z zamkniętymi i zaciemnionymi oknami podczas 30-stopniowego upału.
Mieszkańcy nie mogąc znaleźć pomocy i zrozumienia w Obornickiej Spółdzielni Mieszkaniowej napisali list do naszej redakcji: bardzo pilnie prosimy o interwencję w sprawie malowania bloków na ul. Łazienkowej 3 i okolicznych. Nie będziemy się rozpisywać na temat ślamazarnego tempa robót i bałaganiarstwa, ale to co wyprawia wykonawca za zgodą spółdzielni mieszkaniowej, to przekracza wszelkie granice. Na rusztowaniu widzimy często 2-3 pracowników. Mieszańcy nie tylko tego bloku, ale i innych chodzą i dzwonią do spółdzielni codziennie. Pani prezes udaje, że o sprawie nic nie wie, że słyszy to po raz pierwszy, „dziękuje” za informację i mówi, że zaraz zajmuje się sprawą. Na tym sprawa się kończy a wykonawca nadal robi to, co mu się żywnie podoba. Wokół bloku przy ul. Łazienkowej 3 postawiono rusztowania z wszystkich stron budynku, okna i wejścia balkonowe zakryto ciemną, śmierdzącą folią i zabroniono wychodzenia na balkony. Mamy 30 stopniowe upały, proszę sobie wyobrazić zamknięte okna. Nie sposób wytrzymać w mieszkaniu bez powietrza. Nawet, kiedy staramy się je uchylić, to nocami przy otwartym oknie strach spać, bo każde stuknięcie przywołuje przebudzenie i myśl, że ktoś skrada się po rusztowaniu, tym bardziej, że były już takie przypadki. Władze spółdzielni okłamują nas, że nie ma ekipy, która mogłaby rozebrać niepotrzebne już rusztowania, podczas, gdy w bloku obok, ekipa stawia kolejne rusztowania. Obecnie są skuwane posadzki z płytek na wszystkich balkonach. Nikt jednak nie pytał lokatorów czy sobie tego życzą. Spółdzielnia nam to tłumaczy tym, że to roboty uszczelniania balkonów, choć już takie prace wykonano kilka lat temu, gdy blok ocieplano. Na domiar złego zdemontowano nam w balustradach szyby i pozostawiono nas bez żadnego zabezpieczenia przed wypadnięciem.
Piszący do nas mieszkańcy osiedla przy Szpitalnej zastanawiają się: skąd spółdzielnia wzięła pieniądze na niespotykaną dotąd skalę malowania tylu bloków naraz? Tu nie musieliśmy nikogo pytać, bo odpowiedź jest prosta. Pieniądze na akcję malowania Spółdzielnia wzięła z Waszych kieszeni.
Co do reszty wątpliwości, poprosiliśmy o ich wyjaśnienie wiceprezesa do spraw technicznych OSM, Przemysława Świderskiego. Stwierdził, że – trwa remont generalny przedmiotowych budynków w ramach którego są bloki malowane oraz zabezpieczane przez wilgocią balkony. Interweniował już u wykonawcy, jakim jest lokalna firma budowlana, by usunąć ciemną folię z okien, co zostało niezwłocznie wykonane.
Skutkiem protestów lokatorskich zwrócił się też do wykonawcy o usuniecie zbędnych rusztowań i te także zostały zdemontowane. Pan Przemysław wyjaśnił: rusztowania musiały stać jakiś czas po malowaniu, by można było w czasie wynikającym z zastosowanych materiałów i technologii ich użycia sprawdzić jakość wykonania prac. Planując termin remontu nie mogliśmy przewidzieć takich upałów, a korzystając z okazji przepraszam mieszkańców za wszelkie niedogodności. Prezes Świderski zapewnił nas, że wszędzie tam, gdzie leżały na balkonach lokatorskie płytki powrócą niegorsze.
