MIŁOWODY. Po naszym niedawnym artykule o tym, że jest szkoła a nie ma w niej dzieci zadzwoniło do nas wiele osób pytając o szczegóły a najczęściej liczbę dzieci i nauczycieli. Sprawdziliśmy to w wydziale oświaty, który przygotował w związku tą sprawą odpowiednie opracowanie.
Wynika z niego, że w Szkole Specjalnej w Miłowodach pracuje, choć to nie jest najlepsze słowo czego zaraz dowiedziemy, dokładnie 15 osób. Z tego 12 – to pracownicy pedagogiczni zatrudnieni na podstawie stałej umowy o pracę. Pikanterii sprawie przydaje fakt, że wśród grona pedagogicznego aż 5 osób jest zatrudnionych mając jednocześnie przyznaną emeryturę. Prócz pedagogów szkoła zatrudnia wciąż 2 osoby w administracji i jedną osobę do obsługi szkoły. Mimo, iż naszym zdaniem nie ma w niej dzieci, to jednak wydział oświaty wyliczył, że w styczniu 2005 roku do znajdującego się tam gimnazjum uczęszczał jeden uczeń. To nie pomyłka w druku, naprawdę doliczono się jednego ucznia na 15 osób obsługi.
Obecnie nie ma tam już żadnego ucznia. Czy są nauczyciele i wspomniana obsługa tego nie wiemy, bo nie udaje się nikogo spotkać. Być może ktoś tam czasem bywa, bo anonimowo doniósł nam, że zorganizowano w szkole ferie. Nie poinformowano nas jednak czy dla pedagogów czy pracowników administracji bo przecież nie dla dzieci których nie ma. W naszym zdziwieniu niecodzienną sytuacją nie jesteśmy osamotnieni. Radny Piotr Gruszczyński podczas ostatniej sesji również wyraził głębokie zdziwienie.
Wedle prognoz i wyliczeń w roku 2004 na 2005 do szkoły tej miało uczęszczać 135 uczniów. Co się stało ze 134 skoro został jeden nie wiadomo? Może uczniowie istnieli jedynie w jaźni dyrektora placówki i urzędników oświatowych starostwa? Tak czy siak, Piotr Gruszczyński proponuje, aby komisja udała się do Miłowodów i poszukała dzieci. My ze swej strony będziemy z wielkim zaciekawieniem czekali na wynik. Starostwo również podjęło działania a naczelnik Paweł Drewicz wysalał do szkoły nawet pismo, w którym namawia do zrezygnowania z godzin ponadwymiarowych.
To nie żart. Nie było dzieci a były nadgodziny. To bodaj jedyna taka szkoła w Wielkopolsce, kraju Europie a może i na świecie. Choć pan naczelnik wyliczył iż uda mu się obciąć wydatki ponoszone przez podatników na wirtualną szkołę z planowanych 851 683 złotych do zaledwie 411 903 my jednak uważamy, że będą to najgorzej rozdysponowane pieniądze w całym powiecie.