OBORNIKI. Pani Teresa poskarżyła się w sierpniu na burmistrza Obornik. Powodem jej skargi była głęboka niesprawiedliwość w temacie losowania działki na obornickim targowisku. Panią Teresę zawiodło szczęście, więc winą obarczyła burmistrza Obornik.
Skarga na brak szczęścia w jej mniemaniu sensu by nie miała, wiec poskarżyła się radzie miejskiej na Tomasza Szramę, bo ktoś zawsze musi być winny.
Historię szczęścia pani Teresy przedstawił gospodarz targowiska Radosław Kasperek.
Przyznał, że po przebudowie placu targowego jego powierzchnia skurczyła się nawet do 40% dawnego targowiska. Konieczne było losowanie miejsc, więc przygotowano system uwzględniający potrzeby kramarzy, tak by każdy dostał to co potrzebuje, o ile to sobie wylosuje. Wszak gdy czego jest brak, to bez losowania nie ma sprawiedliwego rozdziału.
Zanim maszyna losująca poszła w ruch, kupcy deklarowali na piśmie czym handlują, w jakie dni tygodnia i na jakiej powierzchni. Plac podzielono na sektory, moduły i boksy. Potem zebrano deklaracje i je dokładnie „prześwietlono” pod względem wiarygodności. Wreszcie nadszedł dzień, gdy zaczęto losować. Losowanie było publiczne, na oczach kupców, pod nadzorem burmistrza i w asyście urzędników oraz przy udziale mediów.
Pani Teresa miała pecha. Nie wylosowała tego co mieć chciała, a chciała cztery moduły i ani jednego mniej. Takich zawiedzionych było więcej. Ktoś chciał cztery boksy, więc trzech nie brał i te zostawały nadal w puli. Pan Radosław ogłosił kolejne losowanie tego co zostało. Pani Teresa zrobiła awanturę i się obraziła, więc nie wzięła w nim udziału. Znów zostało parę boksów do wylosowania. Tym razem pani Teresa się odobraziła i sięgnęła po szczęśliwy los. Ten kolejny raz okazał się być dla niej pechowy i znów pani Teresa nie dostała tego co chciała. No więc jak się nie poskarżyć w tej sytuacji na burmistrza?
– Była możliwość dokonania zamiany z tymi, którzy wylosowali moduły, które by się przydały innym, więc kupcy się dogadywali i każdy wychodził mniej lub bardziej zadowolony – cierpliwie wyjaśniał Radosław Kasperek.
Ostatecznie pani Teresa sobie poradziła. Dziś stoi na wymarzonych modułach, bo zamieniła się z pewnym straganiarzem, który chciał gdzie indziej sprzedawać swój towar i skutkiem tej zamiany ma ona nawet więcej miejsca niż mieć początkowo chciała. Ponadto, gdy pojawią się nowe miejsca organizatorzy poinformują ją o kolejnej szansie w kolejnym losowaniu, choć przy jej szczęściu znów może być pudło. Mimo szczęśliwego losowania pani Teresa burmistrzowi nie odpuściła. Odpuścili mu za to radni uznając, że zarzuty pani Teresy są bezzasadne i cała jej skarga trafiła do kosza.
Tak już zupełnie na marginesie, warto rozbudować targowisko, skoro tylu jest nim zainteresowanych. Będzie to można zrobić, bo terenu jeszcze nieco zostało, ale dopiero po pięciu latach, bo tyle wynosi trwałość projektu, do którego dorzuciła się Unia Europejska.