OBORNIKI. Pan S., mieszkający na parterze budynku przy ulicy Młyńskiej, róg 11 Listopada, znany z tego, że nie stroni od alkoholu. Jako że każda okazja jest dobra do zorganizowania kolejnej imprezy, we Wszystkich Świętych, po uroczystościach na cmentarzu, zaprosił do siebie kilku kolegów o podobnych zainteresowaniach.
W czasie balangi nikt nie zauważył, że ze źle umocowanej butli z propan butanem ulatniał się gaz. W końcu doszło do wybuchu i niemal cudem nikt przy tym nie zginął. Według oficjalnie niepotwierdzonych informacji, wybuch miał nastąpić, gdy jeden z mężczyzn zapalał papierosa.
Niecodziennym było bez wątpienia to, że goście pana S. po wybuchu wstali, otrzepali się z pyłu, a następnie rozeszli do domów, podobno złorzecząc z powodu przerwanej tak nagle imprezy.
Eksplozja okazała się na tyle silna, że w znaczny sposób uszkodziła ścianę nośną budynku. Pęknięcie powstałe na skutek wybuchu ciągnęło się na styku bocznej i frontowej ściany. W bocznej ścianie powstała dziura na wylot.
Lokator mieszkania i gospodarz imprezy został poważnie ranny. Część jego twarzy została poparzona.
Huk eksplozji był tak potężny, że słychać go było z odległości kilku przecznic. Usłyszeli ją też sąsiadujący za miedzą z budynkiem dyżurni strażacy, którzy natychmiast ruszyli z pomocą.
Pan S. Został przewieziony karetką pogotowia do szpitala. W budynku znajdowało się oprócz niego jeszcze siedem osób. Nikt inny nie poniósł na szczęście poważniejszych obrażeń. Ze zniszczonego domu trzeba było wyprowadzić pięć rodzin
Funkcjonariusze przy pomocy kamery termowizyjnej długo sprawdzali, czy we wnętrzu nie zostały inne osoby. Następnie zabezpieczyli teren wokół budynku.
Na miejsce przyjechali pracownicy nadzoru budowlanego i sztab kryzysowy z urzędu miasta w Obornikach. Pracownicy nadzoru uznali, że budynek nie nadaję się do dalszego użytkowania.
Ze względu na trwające święto i długi weekend nie można było w odpowiedni sposób zabezpieczyć niestabilnej konstrukcji budynku. Zdecydowano się na prowizorkę. Na miejsce ściągnięto koparkę, którą ustawiono prostopadle do ściany budynku, chroniąc go tym sposobem przed zawaleniem. Pojazd stał tam do poniedziałku, kiedy zabezpieczono konstrukcję w bardziej profesjonalny sposób.
W sobotę popołudniu odpowiednio zabezpieczeni przed zawałem strażacy, na prośbę lokatorów, ponownie weszli do środka budynku, aby wynieść wartościowe przedmioty. Wyciąganie sprzętu RTV, biżuterii i oszczędności zajęło strażakom pięć godzin.
Jednym z pierwszych, który wyciągnął pomocną dłoń do poszkodowanych był burmistrz Tomasz Szrama, który zjawił się na miejscu zdarzenia w niecałą godzinę po wybuchu. Zadecydował on o umieszczeniu poszkodowanych w hotelu Millenium. – Obawiam się, że będzie trzeba rozebrać pół budynku, by reszta mogła przetrwać – powiedział nam burmistrz dodając – budynek należy do gminy a gmina nie ma żadnych wolnych lokali.