BOGDANOWO. Podobornicka wieś jest zamieszkała przez osoby od dawna związane z tą ziemią oraz nowo przybyłe. Starsze, o ugruntowanych obyczajach i nuworysze, którzy przywieźli własne zwyczaje i oczekiwania. To wszystko powoduje niesnaski i wzajemne żale. Dotyczy to garstki osób, bo reszta żyje w miłej zgodzie, ale ta garstka właśnie potrafi czasami dać nieźle w kość sąsiadom.
Przykładem może być pewien starszy mężczyzna, systematycznie wyprowadzający swe psy na pobliską Kalwarię. Mieszkańcy Bogdanowa mają do niego pretensje, bo psy załatwiają się pod krzyżem, co obraża ich uczucia religijne. Napisali mu list, w którym proszą, by wyprowadzał psy w inne miejsce lub po nich sprzątał. On się żali, że sąsiedzi widać nie lubią piesków. Mężczyzna ów najwyraźniej pomylił profanację krzyża z miłością do zwierząt.
Innym przykładem może być pan mieszkający na górze bogdanowskiej. Jego posesja nie została jeszcze skanalizowana, więc skutkiem niedawnych ulew zalało mu piwnicę. Mężczyzna wypompowywał wodę z piwnicy wprost na swą działkę, zalewając tą drogą działki i domy sąsiadom, mającym parcele poniżej. Poprosili go, by wąż od pompy skierował na drogę. Wówczas woda popłynie asfaltem do kanału burzowego. Prośba okazała się bezskuteczna, bo sąsiad stwierdził, że na własną działkę ma prawo lać ile zechce. W ten sposób udowodnił, że myli wolność decyzji z normami współżycia międzyludzkimi.