KOWANÓWKO. Tegoroczny Dzień Dziecka został tak zaplanowany przez sołtys i radę sołecką Kowanówka, by wydłużyć najmłodszym jego świętowanie. Odbył się w minioną sobotę i to z jakimi atrakcjami. Ponad 80 dzieci, które przybyły pod opieką rodziców, dziadków, a niekiedy starszego rodzeństwa zgodnie twierdzili, że takiego świętowania jeszcze nie było.
Zaczęło się od zawodów sportowych, w których na specjalnie przygotowanym torze rywalizowali rowerzyści, rolkarze, biegacze i dzieci przemieszczające się na hulajnogach. Trudno wymienić wszystkich uczestników, więc z konieczności podajemy najszybszą trójkę: hulajnogi – trzy siostry Maria, Kaja, Lena Kramer, rowery – Jakub Kasperek, Antonina Pawlicka i ex aequo Wiktoria Kapral z Mateuszem Ciesiółka, rolki – znów niedościgniona Wiktoria Kapral oraz Julia Kokot, Maria Pawlak, zaś biegi – Jakub Kasperek, Max Stańko i ex aequo Martyna Białas i Antonina Pawlicka.
W biegach, poza konkursem, udział wzięła sama sołtys Karina Wojdanowicz, która pobiła swój rekord życia z czasem minuta trzynaście sekund. Po emocjach związanych z zawodami przyszedł czas na magię. Iluzjonista Piotr zbierał co rusz za swoje sztuczki i wielką magie burzę oklasków, ale prawdziwe zaskoczenie zostawił na koniec, gdy kłaniał się licznej widowni z płonącym kapeluszem w dłoni.
Tradycyjnie obchodom święta dzieci towarzyszyły „dmuchańce”, cieszące się niesłabnącym zainteresowaniem, było też stoisko z watą cukrową i stragan z zabawkami. Nie brakowało ciast, placków, owoców, napoi, no i oczywiście lodów, które ciepłego dnia smakowały najbardziej. Na zakończenie prawdziwa niespodzianka, która ucieszyła wszystkie dzieci, czyli rzucanie się kolorowym proszkiem. To dopiero była magia i trudno opisać co się tam działo!
Tego dnia po raz pierwszy w Kowanówku przeprowadzono też akcję krwiodawstwa. Jak na pierwszy raz było całkiem nieźle, bo zebrano prawie cztery i pół litra tego cennego leku. Dzień Dziecka wypadł wspaniale, o czym świadczyły uśmiechnięte buzie wszystkich uczestników. Organizatorzy w osobach: sołtys Karina Wojdanowicz, Rada Sołecka, Koło Gospodyń Wiejskich napracowali się setnie, ale jak sami twierdzili – było warto.