OBORNIKI. Po śnięciu ryb w rzece Wełnie na stronie internetowej obornickiego Urzędu Miejskiego pojawiła się informacja o tej katastrofie.
Następnie i w związku z pojawieniem się tej informacji pracownik Wydziału Ochrony Środowiska zadzwonił do administratora rzeki Wełny, jakim jest Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, z zapytaniem dotyczącym jakości wody w rzece na terenie gminy Oborniki. Miał taki obowiązek, a ponadto działał w imieniu mieszkańców gminy.
W rozmowie telefonicznej pracownik urzędu nie otrzymał żadnej informacji zabraniającej korzystania z rzeki na terenie gminy Oborniki.
Aby nie siać niepokoju wśród mieszkańców, a w szczególności wśród rolników i hodowców, Urząd Miejski zamieścił komunikat na stronie internetowej. Komunikat dotyczył sprawy ważnej, więc zaczynał się od słowa „uwaga!”.
Pięć dni później wpłynęło do Urzędu pismo od Gospodarstwa Wody Polskie z żądaniem umieszczenia sprostowania wcześniejszego komunikatu.
Sprostowanie, które faktycznie niczego nie prostowało, zostało (chyba dla świętego spokoju) zamieszczone w internecie, a cała ta sprawa wywołuje konkluzję, iż administrator rzeki Wełny, którym są Wody Polskie zamiast podać informacje dotyczące stanu rzeki, co jest bardzo ważne dla mieszkańców gminy Oborniki, umywa ręce, zrzucając odpowiedzialność na inne instytucje.
Do kogo w takim razie ma się zwrócić samorząd w temacie jakości wody w rzece, jak nie do jej administratora? Zapewne i w przyszłości urzędnicy widząc opieszałość PG Wody Polskie także wezmą sprawy w swoje ręce, bo ważniejsze jest działanie niźli ustalanie kompetencji i ściganie się kto ważniejszy.
W ten sposób Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie dowiodło kolejny raz, że jest podmiotem atrapowym, którego pożytek trudno jest znaleźć, podobnie jak trudno jest znaleźć rzetelne działania tego Gospodarstwa.