OBORNIKI. Opozycyjni wobec burmistrzów radni rady miejskiej w Obornikach, po licznych porażkach na sali obrad, przenieśli w ciągu ostatnich miesięcy walkę polityczną do gabinetów prokuratorskich. Piszą zawiadomienia o przestępstwach, których jakoby miały się dopuścić władze miasta.
Zawiadomienia wspominają przede wszystkim o inwestycjach. Podczas obrad ujawniono, że dotyczą między innymi wykonania ulicy Wodnej w Obornikach, drogi w Wargowie oraz drogi Ślepuchowo – Żukowo. Ten ostatni przypadek dyskutowano podczas ostatniej sesji. Chodzi o to, że gmina wykonała dodatkowo ponad 300 metrów tej drogi.
Tego zarzutu nie wytrzymał wiceburmistrz Bogdan Bukowski. Patrząc w stronę radnego Żółcia powiedział: jestem zaszokowany. Byłem oczywiście w prokuraturze, byli przedsiębiorcy, było mnóstwo ludzi. Piszecie donosy. Mnóstwo czasu i dni mieli wszyscy zajęte. Ale to, co wy tam piszecie, to jest żenujące.
W zawiadomieniu do prokuratury grupy radnych czytamy, że kosztorys ofertowy na roboty dodatkowe sporządzony przez wykonawcę wynosił 84 tys. zł. Z udostępnionej dokumentacji tej inwestycji wynika, że została wykonana za 60 tys. zł. W tym samym okresie wykonawca prac złożył kosztorys powykonawczy na wykonanie remontu bieżącego nawierzchni asfaltowej w Obornikach na kwotę 20 tys. zł. Zdaniem grupy radnych, rodzić się może podejrzenie o uzupełnienie zapłaty o 20 tys. zł za wykonanie robót dodatkowych na długości 300 metrów. Czy w ten sposób nie ominięto dodatkowo przepisów zamówień publicznych o wysokości zapłaty za roboty dodatkowe? – pytali retorycznie opozycjoniści prokuratora.
To jest kłamstwo. Powiem publicznie – proszę zapisać – to jest oszustwo. Jak się pod czymś podpisujecie, powinniście pewne rzeczy sprawdzić, a nie szukać dziury w całym – wykrzyczał w kierunku radnego Żółcia burmistrz Bukowski.
Dalej wyjaśnił, że za inkryminowane 20 tys. złotych wykonano remont 60 metrów nawierzchni w Kowanowie, naprawę skrzyżowania Harcerskiej i Sanatoryjna w Kowanówku (137 metry drogi) oraz 4 metry naprawy nawierzchni na rynku. Wystarczyło pojechać i sprawdzić – powiedział Bukowski, zapowiedając jednocześnie w odwecie podanie radnych do prokuratury za insynuację. Na koniec oskarżył Żółcia i jego kolegów, że nie sprawdzili wykonania robót, a zarzucili władzom złamanie prawa.
Radny Zółć w odpowiedzi nie odniósł się do meritum problemu, a jedynie języka Bukowskiego: nie słyszałem o czymś takim, żeby jakikolwiek radny pisał donosy. Jeżeli grupa radnych podpisała się pod zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa, to nie jest donos.
Jeżeli tak dalej pójdzie, to radni i burmistrzowie nie będą mieli czasu na obrady i pracę dla miasta, gdyż czekają ich ustawiczne wizyty u prokuratora. Władze wymiaru sprawiedliwości zadecydowały już, aby nikt nie oskarżał je o stronniczość, że spory rozpatrywać będą prokuratury w innych, odległych od Obornik miastach. To zabierze zeznającym jeszcze więcej czasu.
Dodajmy na koniec, że jak na razie prokuratura nie dopatrzyła się złamania prawa w żadnym ze zgłoszonych przypadków, wydaje się więc, że cała sprawa, to tylko polityczne bicie piany.