ROGOŹNO. Niedawno informowaliśmy o molestowaniu seksualnym niespełna 10-letniej mieszkanki ośrodka opiekuńczo rehabilitacyjnego w Rogoźnie. Według naszych informacji sprawca, chociaż ustalony, wciąż przebywa na wolności.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż dziewczynka z matką i dwoma innymi kobietami z dziećmi przebywała do niedawna w ośrodku opiekuńczym w Rostarzewie, znajdującym się w gminie Rakoniewice. Prowadzącemu ośrodek postawiono trzy zarzuty molestowania i wykorzystywania seksualnego trzech mieszkających tam kobiet, chroniących się w ośrodku po traumatycznych przejściach. Mężczyzna nakłaniał je do seksu, grożąc wyrzuceniem ich z ośrodka.
Po ujawnieniu tej sprawy szef ośrodka odszedł, a kobiety z dziećmi trafiły do Rogoźna. Tu miały znaleźć bezpieczne schronienie. Tymczasem obcy człowiek, i to na dodatek pedofil, mógł wejść do wnętrza ośrodka, aby dokonać tam czynności seksualnych z udziałem małej dziewczynki.
Zdarzenie dowodzi, iż osoby chroniące się w podobnych domach nie są niestety bezpieczne. Zdane na łaskę i niełaskę osób prowadzących ośrodki, muszą znosić zgotowanym im przez nich los, często nie lepszy od tego, od którego uciekły.
Ośrodek „Betlejemka” w Rostarzewie był prowadzony przez nie posiadające żadnych kwalifikacji małżeństwo Haliny i Wojciecha M., którzy dali się poznać z bicia dzieci, psychicznego maltretowania pensjonariuszy, odbierania pieniędzy starszym osobom, czy wreszcie z molestowania i wykorzystywania swej pozycji podczas żądania usług seksualnych od podopiecznych kobiet przez Wojciecha M. Kilka kobiet, które zostały jednak po odmowie wyrzucone lub same uciekły z "Betlejemki" odważyło się opowiedzieć o praktykach stosowanych w ośrodku. Po ujawnieniu tej sprawy, ośrodek w lutym zamknięto. Kobiety z dziećmi przeniesiono głównie do podpoznańskich Chyb.
Trzy z nich razem z dziećmi trafiły do Rogoźna. Czym się skończyła opieka nad jednym z tych dzieci pisaliśmy szczegółowo dwa tygodnie temu.