OBORNIKI. W niedzielę 4 czerwca wydarzyła się tragedia w Siernikach, w gminie Rogoźno. Doszło do makabrycznego odkrycia ciał dwojga osób z ranami postrzałowymi głowy.
Oba ciała odkryto, podczas gdy we wsi odbywał się zaplanowany dużo wcześniej festyn.
Policjanci niewiele mówią o szczegółach i nie potwierdzają żadnych spekulacji. Informują jedynie, że wciąż prowadzone są działania.
Wiadomym jest i potwierdzonym już przez policję, że: W mieszkaniu ujawniono ciała dwojga osób. To 53-letni mężczyzna i 43-letnia kobieta. Policjanci pracują pod nadzorem prokuratury. Na razie nie wiemy, jaka jest przyczyna śmieci tych osób – mówiła tydzień temu sierż. szt. Izabela Leśnik, oficer prasowy policji w Obornikach.
Jak udało się nam ustalić, siostra nieżyjącego 53-letniego Jacka P. (mieszkańca ziemi obornickiej) nie mogła się do niego dodzwonić już od dwóch dni.
Według relacji sąsiadów, zaniepokojona tym faktem kobieta przyjechała w niedzielę do Siernik, aby sprawdzić co się dzieje z bratem. Wtedy znalazła w jego mieszkaniu dwa ciała.
Policja w Obornikach otrzymała zgłoszenie dotyczące ujawnienie zwłok, które znaleziono w mieszkaniu w bloku, w którym od pewnego czasu zmarli zamieszkiwali.
Drzwi do tegoż mieszkania były zamknięte i do środka trzeba było dostać się siłowo.
Kobieta była osobą z niepełnosprawnością, miała bowiem amputowaną nogę. Mężczyzna nie był jej mężem, a śledczy dopiero ustalają, jaki był charakter ich znajomości.
Według sąsiadów, mężczyzna wprowadził się do mieszkania kobiety około dwa lata temu. Mówi się też i o tym, że kobieta była zamężna z innym mężczyzną i dodatkowo związana z jeszcze innym, niż mieszkający z nią oborniczanin Jacek P.
W miniony wtorek odbyła się sekcja zwłok kobiety i mężczyzny. Choć przyczyną śmiertelnego zejścia był strzał w głowę z bliskiej odległości, wstępnie wykluczono już na tym etapie śledztwa udział osób trzecich.
Specjalista przeprowadzający sekcję zwłok wykluczył, by do śmierci kobiety i mężczyzny przyczyniły się jakiekolwiek osoby trzecie.
Śledczy biorą pod uwagę dwie hipotezy – najpierw kobieta zabiła mężczyznę, a następnie siebie lub to, że mężczyzna zabił kobietę, a następnie strzelił do siebie.
Choć efekt w obydwu przypadkach jest taki sam, to kolejność jest istotna dla postępowania procesowego.
Mogło to być rozszerzone samobójstwo z użyciem broni palnej na tle komplikacji uczuciowych, choć to tylko hipoteza nie poparta do tego żadnymi dowodami.
Istotna jest też sprawa broni. W mieszkaniu pary znaleziono owszem broń i amunicję, a mężczyzna miał na nie posiadać zezwolenie. Prokuratura jednak, jak na razie, tego nie potwierdziła.
Według mieszkańców Siernik, 53-letni mężczyzna był człowiekiem spokojnym, pracował między innymi w ratownictwie (niegdyś ratownik wodny, związany z grupą obornickich „morsów”).
Dla mieszkańców wsi nieżyjący już mężczyzna i kobieta byli nowi i anonimowi. Nikt nic prawie o nich nie wiedział.
Mieszkańcy wsi brali udział w zaplanowanym dużo wcześniej festynie, gdy dotarła do nich tragiczna wiadomość o parze nieżyjących mieszkańców.
– To nieprawdopodobne, wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tym, co się wydarzyło – powiedziała Aneta Karaś, sołtys sołectwa Pruśce obejmującego także wieś Sierniki.