OBORNIKI. Oborniki mogą się poszczycić jedną z najelegantszych i najnowocześniejszych toalet miejskich w wolnostojącym kontenerze o europejskim standardzie i z europejskim finansowaniem.
Kosztowała ponad 100 tysięcy i miała służyć w zamian za toaletę na Rynku, która dożyła swych dni i została pogrzebana.
Tymczasem skarżą się oborniczanie, że toaleta przy Powstańców Wlkp. nie działa.
Trudno było uwierzyć w to, że tak drogi i potrzebny obiekt miałby zostać unieruchomiony.
Niestety, faktycznie tak jest. Unieruchomione są drzwi do toalety męskiej, poprzez zablokowanie ich kątownikiem przyśrubowanym z jednej strony do drzwi a z drugiej do betonowego chodnika.
Drzwi mają już niewielki luz, bo wiedzeni tam pilną potrzebą panowie próbują drzwi jakoś wyrwać i coraz bardziej się im udaje.
Obok jest w kontenerze też toaleta damska. Jej drzwi są luźne, ale toaleta zajęta.
Mieszka w niej pewien dżentelmen w niebieskim dresiku i kapciach. Gdy go odwiedziliśmy pod wieczór, drzemał właśnie siedząc na klozecie z opuszczoną klapą i głową oparta na barierce zamontowaną tam dla wygody osób niepełnosprawnych.
Kiedy zapytaliśmy go co tu robi? Odpadł spokojnie: Mieszkam.
Wygląda na to, że mieszka faktycznie. Warunki ma niezłe, choć umeblowanie niedoskonałe. Za to klimat pierwsza klasa.
W toalecie panuje temperatura dobre 30 stopni Celsjusza, jest sucho i widno. Jeżeli jest tam nawet pewien specyficzny zapaszek, to wspomniany dżentelmen też fiołkami nie pachnie.
Próbowaliśmy porozmawiać z kimś kto się toaletą zajmuje, bo nie powstała ona z pewnością jako mieszkanie.
Ilu opiekunów ma jednak miejska toaleta? Wygląda na to, że obecnie więcej niż użytkowników.
Jak się dowiedzieliśmy, toaletę strzeże jedna z firm ochroniarskich i co by nie rzec, strzeże ją jak widać źle.
Spółka PGKiM tam sprząta. Zawiaduje też ze strony technicznej magistrat, a tam nam wyjaśniono, że to domena wydziału inwestycyjnego. Gmina też płaci za prąd i to zapewne dość sporo, bo światło i ogrzewanie elektryczne całą dobę nieźle musi kosztować.
Najbliżej było do PGKiM. Prezes Sławomir Haraj nic o problemie toaletowym nie wiedział. Obiecał jednak zaraz zadziałać. Stróża przy toalecie się nie postawi. Można jednak pogorszyć w niej warunki mieszkaniowe, znacznie obniżając tam temperaturę. Pieca całkiem wyłączyć się nie da, by nie zamarzła woda. Prezes obiecał wysłać tam elektryka, aby zobaczył, co da się zrobić.
Każdego dnia ktoś z pracowników PGKiM sprząta toaletę, wówczas jej lokator wychodzi, gdy sprzątanie się skończy, wraca. W razie interwencji straży miejskiej, będzie zapewne podobnie.
Tym sposobem Oborniki mają niby elegancką toaletę, ale częściowo zablokowaną a częściowo… zamieszkałą.