ROGOŹNO. Ostatnia sesja (może obsesja) rady miejskiej Rogoźna była równie kłótliwa, napastliwa i najczęściej niemerytorycznie jak poprzednie, dowodząc istnienia określonego planu gry.
Jej zasady pokrótce wyjaśnił szef opozycji radny Henryk Janus: Jak twierdził radny Chudzicki, odwołanie Macieja Kutki było spowodowane przedłużającymi się sesjami. A teraz co? Też trwają.
Co do trwania miał rację, bo sesja „wchodziła” wówczas w dziesiątą godzinę.
Co do reszty, to już nie bardzo. Opozycja przyjęła system polegający na maksymalnym przedłużeniu spotkań, by dowodzić, że nie taki ten Kutka był straszny jak twierdzono. Początkowo się im udawało, jednak podczas ostatniej sesji przewodniczący Łukasz Zaranek najwyraźniej stwardniał i co jakiś czas odbierał głos, gdy nie był on związany z bieżącym tematem obrad.
Mimo tych zmian, samo ustalenie porządku sesji zajęło radzie ponad godzinę.
Radny Paweł Wojciechowski nadal dopatrywał się łamania ustawy o samorządzie gminnym przez władze i związanych z nią radnych. Wpisując się w grę dyskredytacji obecnego przewodniczącego uważał, że w czasie, gdy radzie przewodniczył kolega klubowy było dobrze, a przestało być dobrze gdy prowadzi je obecnie konkurent.
Chodzi o projekty uchwał, które radni znają, a mieszkańcy gminy, w tym i on sam, ich nie poznali. Sekretarz gminy Marek Jagoda tłumaczył mu cierpliwie, jak należy obsługiwać stronę internetową z danymi, których szuka, aby je ostatecznie znaleźć, a warto wiedzieć, że informacje o projektach uchwał są jawne i ogólnodostępne.
Potem okazało się, że Wojciechowski nie zauważył zmiany w regulaminie gminy, choć go przegłosował. Marek Jagoda wyjaśniał mu zmianę istotnego punktu w regulaminie, co znów przedłużało spotkanie. Paweł Wojciechowski dopatrywał się w zmianie regulaminu: Próby ukrycia prawdy.
– Radni boją się prawdy lub zatajają ją ze strachu – jak stwierdził Henryk Janus, który wspierał Pawła Wojciechowskiego (pod nieobecność Macieja Kutki).
Janus dopytywał się na przykład: Kto jest radcą prawnym gminy? Tu z pełnym spokojem odpowiedział mu burmistrz, wskazując na siedzącego naprzeciw Janusa radcę, tego samego od lat.
Ostatecznie porządek obrad został przyjęty i radni przeszli do protokołów z poprzednich sesji. W tym punkcie rzadko się zdarza we wszelkich samorządach, by były uwagi. W Rogoźnie przeciwnie.
Paweł Wojciechowski miał przesłać do biura rady uwagę, którą pracownica biura o imieniu Ania, skopiowała i wkleiła do protokołu. Jednak zdaniem radnego nie taka była jego uwaga. – Fałszujecie i zakłamujecie prawdę – oskarżył Wojciechowski panią Anię i być może jeszcze kogoś niedookreślonego.
Najwięcej pretensji Paweł Wojciechowski miał do Łukasza Zaranka. – Pan w obecności różnych radców i magistrów łamie wszystkie możliwe przepisy i regulaminy – oskarżał przewodniczącego.
Potem był długi spór o to, czy głosować poprawki, czy ich nie głosować, a zdaniem radcy prawnego, ilu jest prawników tyle interpretacji tego zagadnienia.
Dzięki temu tematowi udało się przedłużyć sesję o kolejny kwadrans. Wojciechowski jak zwykle mówił najczęściej i najdłużej, choć twierdził, że: Nie daje się mi dojść do głosu.
Tym sposobem minęła pierwsza godzina obrad, podczas której nie załatwiono żadnej sprawy Rogoźna i rogoźnian.
Kolejne też często były jałowe, bo rada miejska Rogoźna ma dość specyficzny sposób obradowania.
Opozycja nie zadawalała się jedynie sporami wydłużającymi sesje. Nie wystarczają im „wycieczki osobiste” i inwektywy rzucane w kierunku reszty rady.
Jej członkowie składają liczne skargi do wojewody, Regionalnej Izby Obrachunkowej i gdzie tylko się da, choć jak na razie, bez efektu. Jak twierdził szef opozycji Henryk Janus, nauczyli się tego od koalicji będącej niegdyś w opozycji.
No cóż? Taka to rada.