GOŚCIEJEWO. Jeden z rolników tak się palił do żniw, że jego pojazd nie wytrzymał gorącej atmosfery a do tego rekordowych tego dnia temperatur. Kombajn, już po wjeździe na pole, zachowywał się dziwnie. Coś w nim zgrzytnęło, coś w nim chrupnęło a wreszcie coś się w nim zapaliło.
Gdy dym zaczął wydobywać się spod maszyny, rolnik był tak bardzo skupiony na pracy, że nie zauważył tego. Dopiero sąsiad krzyknął w jego kierunku: coś ci się jara! Zszedł z pojazdu, zajrzał pomiędzy koła a ogień buchnął mu prosto w twarz. Szybko zadzwonił po straż pożarną, która nie jednym, ale trzema wozami przybyła na ratunek.
Strażacy w niecałą godzinę pożar ugasili, ale rolnika trapiło, w jaki sposób zbierze plony z pola, skoro kombajn jest niesprawny. Zawołał więc dowódcę strażaków i zaproponował: dajcie swój wóz, kombajn pod niego podczepię, a po wszystkim cześć żniw oddam w zapłacie. Byłoby to sprzeczne z regulaminem, więc strażak zasalutował i grzecznie odmówił.