GMINA OBORNIKI. Odbyła się kolejna edycja ogólnopolskiej nocy muzeów, czyli nocnego zwiedzania Obornik. Jak w poprzednich latach trzy autobusy z chętnymi wyruszyły w kierunku trzech wybranych lokalizacji.
Był to dawny dom dzierżawcy w Rudkach, zwany nieco na wyrost pałacem, obornicka pływalnia a dokładniej jej podziemny system oczyszczania wody, kościół pw. Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej oraz taras przed pałacem w Objezierzu.
Przewodnikiem po Rudkach był historyk i regionalista Błażej Cisowski. Obiekt na co dzień nieczynny ma zostać w przyszłości hotelem z restauracją na parterze i pięknym ogrodem, z powierzchnią na imprezy rodzinne i towarzyskie do nawet 80 osób.
Innego typu przeżyć dostarczyły podziemia obornickiej pływali, pełne skomplikowanego systemu rur, podgrzewaczy wody, systemu jej oczyszczania, zbiorników i dziesiątków zaworów.
Po zwiedzeniu tych nie na co dzień widzianych urządzeń, zwiedzający wyszli nad poziom ziemi i zatrzymali się w barze Bistro Bowling. W barze jak w barze, a tu przewodnikiem był sam prezes spółki gminnej Krzysztof Nowacki. Zapoznał zwiedzających z zagadnieniami technicznymi basenów, a potem zaprosił na interesujący występ wodnych tancerek z AWF Poznań.
Kolejny postój miał miejsce w murach obornickiej fary. Tam uczestnicy nocnego zwiedzania mogli wysłuchać kilku obornickich legend, w tym tej o tajemniczym tunelu łączącym farę poprzez rynek z dawnym klasztorem Franciszkanów. Miał być i drugi tunel z klasztorku w kierunku rzeki, jednak żadnego z nich nigdy nie odnaleziono, chociaż szukano.
Zwiedzający ruszyli więc do Objezierza, gdzie czekała ich Obornicka Orkiestra Dęta z tamburmajorkami i koncertem muzyków pod batutą Krzysztofa Warguły.
Tu rolę przewodnika wziął na siebie szef OOK Adam Krasicki. Koncert był piękny, muzycy grali jak z nut i pomimo później już pory wszyscy się doskonale bawili.
Ci, którzy zgłodnieli albo zmarzli mogli liczyć na gorącą zupę gulaszową.
Uczestnicy nocnego zwiedzania już rezerwowali miejsca na następną noc muzeów. Chętnych do przeżycia nocnej przygody byłoby zapewne więcej, gdyby odpowiedzialni za gminną promocję szerzej powiadomili o terminie imprezy.