OBORNIKI. Podczas wrześniowego spotkania Społecznej Rady SP ZOZ dyrektor Małgorzata Ludzkowska przedstawiając bilans podległej jej jednostki przyznała, że sytuacja finansowa szpitala jest zła.
Jest już 1,2 mln złotych strat, spowodował to wzrost cen i koszt zakupów niezbędnych do funkcjonowania lecznicy oraz podwyżki wynagrodzeń. Ten ostatni z powodów to istne kuriozum, szpital się zadłuża, bo są podwyżki płac, ale bez tych podwyżek nie byłoby personelu, bo dziś chcą wszyscy dobrze zarabiać. To błędne koło i brak perspektyw na zmianę.
Na domiar złego NFZ zalega szpitalowi za nadwykonania.
Słuchając wyliczeń Małgorzaty Ludzkowskiej, która zadłużyła szpital na 1,2 miliona, trzeba ją uznać za mistrzynie ekonomii, wobec średniego zadłużenia szpitali w Polsce prognozowanego w tym roku na 5,6 miliona i są to szacunki realne. W roku 2017 średnie zadłużenie polskiego szpitala wynosiło 1,3 mln złotych, rok temu 2,6, więc postęp jest znaczący i mnożony razy dwa. Jak Małgorzacie Ludzkowskiej udało się dojść do długu 1,2 miliona, to jej tajemnica.
Dyrektor szuka wsparcia wszędzie gdzie jest ono możliwe. Z zasobów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy uzyskała sprzęty na oddziały pediatryczny i ginekologiczno-położniczy za łączną kwotę 138 tys. Zwróciła się do gmin powiatu obornickiego o wsparcie na niezbędne zakupy sprzętowe. Gmina Oborniki przekazała 80 tys. złotych na 1-szą ratę za laparoskop. Będzie on droższy niż się spodziewano, a jego koszt sięgnie 300 tys. Brakuje na dziś 105 tys., a szpital musi kupić jeszcze gastroskop za 135 tys. złotych. Pani dyrektor liczy na wsparcie z gmin, a gminom także brakuje pieniędzy, bo tak jak szpital i one też wydają coraz więcej na niezbędne zakupy oraz podwyżki płac.
Nie lepiej wygląda też perspektywa roku 2020. Trzeba będzie zapłacić wówczas 2-gą ratę za laparoskop i nadal wymieniać zużywające się sprzęty.