POWIAT OBORNICKI. Po wydarzeniach z drugiej połowy grudnia można śmiało wysnuć tezę, że wniosek o odwołanie starosty stał się kołem zamachowym postępu w staraniach o jakąkolwiek inwestycję powiatową. Nie wiemy co zrobił Gustaw Wańkowicz, ile wykonał telefonów, ile razy wyjechał do Poznania, ale udało mu się prawdopodobnie uzyskać ponad dwa miliony złotych na przebudowe drogi Oborniki – Obrzycko. Piszemy „prawdopodobnie”, bo sam starosta nic o tym jeszcze nie wie a o przyznanym wsparciu finansowym poinformował już radę powiatu radny Jacek Koralewski.
Sprawa jest dla Koralewskiego szczególnie ważna, bo właśnie na nim i na jego komisji spoczywa obowiązek nadania odpowiedniego trybu wnioskowi o odwołanie starosty. Komisja rewizyjna nie mogła skutecznie zająć się tym wnioskiem grupy radnych z opozycji, ponieważ jak przyznał jej przewodniczący Jacek Koralewski – komisja spotykała się tylko telefonicznie.
W czasie, gdy komisja rewizyjna robiła wszystko, aby niczego nie zrobić, trwały gorączkowe poszukiwania głosów poparcia. W tym czasie wszystko co można zdobyć w powiecie ogromnie staniało. Rządzący prześcigali się w obietnicach i propozycjach.
Tymczasem grupa opozycyjna uzyskała obietnicę poparcia od Adama Nadolnego z Parkowa, Antoniego Żuromskieg z Oborniko a przy okazji Władysława Ruksa z Rogoźna, wiernego Żuromskiemu.
Próbowano pozyskać dla sprawy odwołania Wańkowicza także PiS-owskiego przewodniczącego rady Andrzeja Okpisza. Jednak cóż można mu było zaoferować. Fotel przewodniczącego już miał, a na starostę w oczach większości się nie nadaje.
Patrząc na rzecz całą arytmetycznie widać, że rządzący mają wciąż jednoosobową przewagę. Może należałoby napisać – „już tylko jednoosobową przewagę” i do tego marne szanse na pozyskanie kogoś z opozycji.
Odwołanie starosty pewnie się tym razem nie uda. Wańkowicz uratuje się jednym głosem. Udało się jednak wprawienie go i jego popleczników w ruch, dzięki czemu będzie można poprawić 17 km drogi od Słonaw do Stobnicy. To wymierna korzyść i warto się tej metody dalej trzymać.