OBORNIKI. W każdym szaleństwie jest metoda. Można się było jej dopatrzyć również w zaskakującym wystąpieniu byłej działaczki Solidarności, byłej działaczki Unii Wolnośći, byłej radnej, byłej dyrektor szkoły (Gimnazjum nr 2 w Obornikach) i byłej nauczycielki Grażyny Sak.
U pani Grażyny już wszystko jest byłe. Co zdobyła, to traciła. Była jedyną radną powiatową, która przez dwa lata ni razu nie przyszła na sesję, zawodząc tym swych wyborców. Jedyną dyrektorką szkoły odwołaną ze stanowiska przez tych, którzy ją na nie powołali. Jedyną nauczycielką z Obornik zwolnioną przez kuratora dyscyplinarnie z pracy.
Na żadnym polu wśród wymienionych tu działalności nie odniosła sukcesu. Można nawet zaryzykować twierdzenie, iż była to długa seria życiowych i zawodowych porażek.
Panna Grażyna zapewne długo poszukiwała tegoż przyczyny, aż wymyśliła, że wszystkiemu winna jest lewica i związane z nią osoby. Z wniosku tego postanowiła wyciągnąć konsekwencje. Swą krucjatę zaczęła od wystąpienia na sesji Rady Miejskiej Obornik, podczas której prosząc o głos wygłosiła epistołę składająca się z 21 pytań.
Już pierwsze z nich dotyczące faktu pracy Anny Rydzewskiej w jednym z departamentów Urzędu Marszałkowskiego, w którym szefuje Stefan Mikołajczak – działacz lewicy, miało sugerować tajemną pracę pani burmistrz dla lewicy. Dalej było jeszcze szczegółowiej, prywatnej, zaczepniej a miejscami wręcz głupiej.
W jednym z pytań chciała potwierdzenia faktów rzekomo wyczytanych w Ziemi Obornickiej mimo, iż ta niczego takiego nigdy nie napisała. Wrzucając do jednego worka Annę Rydzewską, Bogdana Bukowskiego, Ryszarda Ciszaka, M. Zawierzyńskiego, Annę Dubisz, Tadeusza Ratajczaka, Lidię Kurzawę-Pabin, E. Zmyślińskiego i Ziemię Obornicką najwyraźniej usiłowała wywołać wrażenie związanego z nią okropnego spisku i głęboko utajonej konspiracji.
Reakcje były różne. Jedni słuchali jej w osłupieniu, inni z zainteresowaniem, wielu ze śmiechem, a B. Bukowski wyraziwszy głęboką troskę o stan umysłu panny Grażyny Sak ostentacyjnie opuścił salę.
Osoba która krótko przedtem twierdziła, że wysoko sobie ceni panią Grażynę, po jej wystąpieniu powiedziała tylko tyle -bardzo się zawiodłam. Tadeusz Ratajczak wyraził głębokie oburzenie z powodu insynuacji pod jego adresem. Padło też zdanie, że wstydem dla obornickiej oświaty jest fakt, że pani Sak była jedyną w Wielkopolsce nauczycielką, którą kuratorium wyrzuciło z pracy (wrócimy do tego w następnym numerze).
Trudno nam ocenić jak faktycznie funkcjonuje umysł pani Grażyny. Nas szczególnie ubawiła ostatnia w jej wystąpieniu sugestia, jakoby radna Waleria Liczak opłacała naszą redakcję za przychylne jej artykuły. Radną też to ubawiło, bo wstała i zawołała – jeżeli tak, to dlaczego gazeta wciąż mnie krytykuje? Jeśli płacę, to wymagam. Nam tego typu wydumań nie chce się nawet komentować.