OBORNIKI. Drugi dzień Dni Obornik zdominowały wianki, a właściwie sobótka z harcerzami. Ten najdłuższy dzień w roku, letnie przesilenie, które zwiastuje nadejście lata, zwany przez Słowian Sobótką świętojańską lub świętem Kupały, był niegdyś wielkim świętem powitania letniej pory, odprawiany w najkrótszy dzień roku a jego symbolem były wianki puszczane na wodę.
W tym roku oborniczanie świętowali go nad Wełną w parku Dahlmanna i to świętowali go tłumnie. Były występy, na wyspie pleciono wianki a na estradzie co raz pojawiali się inni artyści.

Przedpołudnie Sobótek oddano harcerzom, którzy rozbili na polanie obóz i spędzali czas po harcersku. Były zabawy, były pokazy i były występy w ramach spektaklu „Sobótkowe Śpiewanie z Harcerzami”.
Sobótka u Dahlmanna miała szeroką widownię, harcerze śpiewali swoje harcerskie przeboje za co otrzymywali każdorazowo solidne brawa.
Piszący te słowa był także pełen podziwu, choć mniej może od innych klaskał, zajadając się pysznym pączkiem. Gdy oklaski ustały, prowadzący koncert Adam Krasicki zauważył, że wciąż biją brawa i po sekundzie sprostował: Nie to już nie brawa, to redaktor Kiwertz otrzepuje ręce.
W tej opowieści najważniejsi są jednak harcerze a ich występ wśród potężnych drzew na leśnej niemal polanie wypadł wspaniale.