OBORNIKI. – Był prawdziwie kochany. Największa miłość jaką mogłam dostać. Był strasznie troskliwy i dobry dla wszystkich. Oboje byliśmy uparciuchami, ale nasza miłość kwitła. Kupiliśmy sobie rolki i mieliśmy jeździć na trasie na Słonawy – powiedziała nam narzeczona Kacpra Urbańskiego, Daria. Kacper nie zdążył wybrać się z ukochaną na rolki. Zginął w wypadku samochodowym w minionym tygodniu we wsi Niniew (gmina Pleszew).
Obornickie gimnazjum skończył z wyróżnieniem, dzięki czemu dostał się do prestiżowego liceum w Poznaniu. Po szkole średniej zdał egzaminy na Uniwersytet Medyczny. W Obornikach, gdzie mieszkał na Osiedlu Leśnym, znany był ze swojego dobrego serca i zaangażowania. Brał udział w zawodach na obornickiej pływalni, gdzie należał do klubu pływackiego. Grał również w tenisa i jeździł na koniu. W wolnym czasie grał na gitarze w jednym z lokalnych zespołów, Dr. Blues, oraz w kościelnym Pustynia Miast. W domu zajmował się swoją niepełnosprawną siostrą, a gdy znajdował chwilę wolną, jeździł opiekować się schorowanym dziadkiem.
Niedawno zatrudniono go w znanym koncernie farmaceutycznym. Wracając z pracy wcześnie rano, spotkał na swojej drodze śmierć.
– Gdy dowiedzieliśmy się o wypadku, przyjaciel rodziny zawiózł nas na miejsce zdarzenia. Tamtejsza policja umiała się zachować. Policjanci otworzyli dla nas kostnicę i zawieźli radiowozem do syna. On czekał na nas – opowiadała nam z łzami w oczach matka Kacpra, Katarzyna Urbaniak.
Nie znany jest dokładny przebieg zdarzenia. Wiadomo, że samochód oborniczanina zderzył się z ciężarówką, który wypchnęła go na pole. Policja i prokuratura badają kilka hipotez. Jedna, w którą nie mogą uwierzyć rodzice Kacpra, mówi o telefonie komórkowym, który zdekoncentrował młodego mężczyznę.
Druga, którą badają śledczy z Pleszewa, kieruje sprawę na całkowicie inne tory. Kierowca samochodu ciężarowego miał zjechać na pas jazdy Kacpra i tam się z nim zderzyć. Miał przypuszczać, że Kacper skręca we wjazd do przydrożnej posesji. Chcąc go ominąć, zjechał na przeciwległy pas ruchu. Z powodu zbyt dużej prędkości ciężarówki miało dojść do zderzenia.
– Jesteśmy religijną rodziną i baliśmy się, że syn nie otrzymał ostatniego namaszczenia. Gdy policja zamknęła drogę, na której doszło do wypadku, w korku stał ksiądz z lokalnej parafii. Gdy dowiedział się, co się stało, natychmiast pobiegł w stronę samochodu syna. Jak nam opowiadano, zdążył dać Kacprowi ostatni sakrament, przed jego śmiercią. Ten akt łaski dał nam pewne pocieszenie – opowiadała nam matka Kacpra.
W minioną sobotę rodzina pojechała na miejsce wypadku, by umieścić krzyż ku pamięci zmarłego. Mieszkańcy Niniewa widząc oborniczan przybyli tłumnie, by złożyć hołd zmarłego. Wielu z nich opowiadało rodzinie o wydarzeniach tamtego wieczora i jak bardzo śmierć Kacpra ich poruszyła. Obiecali, że będą sami dbali o krzyż, jakby zmarły był mieszkańcem ich miejscowości.
– Zostawił mi najpiękniejsze chwilę w życiu, jesteśmy dumni z niego. Dał nam tyle miłości i przyjął dobre wartości. Po jego śmierci drzwi u nas w domu się nie zamykały. Wielu sąsiadów chciało pomóc. Ksiądz senior Edward, wikary Maciej oraz Łukasz byli dla nas wielkim pocieszeniem w tych ciężkich dniach. Ksiądz proboszcz Urny był na wakacjach, ale wysłał list, że modli się za duszę mego wnuka – opowiadała nam babcia Kacpra.
Na pogrzeb młodego mężczyzny przyszło ponad 300 osób – koledzy z jego klasy, zespołów, kółek sportowych, księżą, sąsiedzi, znajomi ze studiów a nawet z nowej pracy. – Chciałabym podziękować wszystkim, którzy byli dla nas oparciem w tych trudnych dniach. Panu Bukowskiemu, księżom, nauczycielom mego syna, dzięki którym doszedł tak daleko, pani Piątkowskiej, panu Szramie, Pati z Pustyni Miast, panu Kropolowi i niezliczonej liczbie innych osób, które pomogły nam przejść te trudne chwilę oraz tym którzy pomogli memu synowi i nadal trzymają dla niego miejsce w swych serach – poprosiła nas Katarzyna Urbańska.