OBORNIKI. Nocą w piątek 27 listopada, około godziny 23:30, doszło do tragicznego zdarzenia na dworcu kolejowym w Obornikach. Zginął 16-letni Dawid, oborniczanin.
Po godzinie 23 szesnastoletni chłopak był widziany na peronie tzw. małego dworca przy ul. Lipowej w Obornikach. Usiadł na betonowym brzegu peronu, z nogami opuszczonymi w dół, w kierunku szyn kolejowych. Siedział tak nie reagując na nic.
Siedział w ten sposób nawet wtedy, gdy zaczął się zbliżać do stacji pociąg towarowy jadący w kierunku Poznania. Na nic zdał się głośny sygnał, ciężki skład nie zdołał zahamować. Szesnastolatka ogromna masa pociągu wciągnęła pod koła i tam zmiażdżyła. Jego zwłoki znaleziono pomiędzy pierwszym a drugim wagonem składu.
Przebadano już maszynistę pociągu, który jak się okazało był trzeźwy. Według jego relacji, po zauważeniu ofiary włączył on sygnał dźwiękowy i rozpoczął hamowanie. Droga hamowania była jednak zbyt długa, aby zatrzymać ciężki, towarowy skład pociągu przed nie reagującym na głośne sygnały dźwiękowe 16-latkiem.
Według służb kolejowych chłopak czekał na pociąg osobowy, chcąc udać się do Rożnowa i nie zauważył, że z przeciwnego kierunku nadjechał po tym samym torze skład towarowy.
Nie znane są jeszcze wszystkie okoliczności tragedii. Na pytania ma teraz odpowiedzieć śledztwo prowadzone pod nadzorem prokuratora rejonowego przez komendę powiatową policji w Obornikach. Nic jednak nie zmieni faktu, że u progu życia zginął dobry uczeń, syn i wnuk.