RYCZYWÓŁ. Waldemar Szygenda, prezes międzygminnego składowiska śmieci odwiedził ryczywolskich radnych, by ich poinformować, jak minął miniony rok w działalności spółki w Kopaszynie.
Najkrótsza ocena brzmiała tak: To był rok trudny i dziwny.
Nieco bardziej szczegółowo okazało się, że cztery gminy przestały dostarczać śmieci do Kopaszyna. W opinii prezesa Waldemara: Powodem była pomyłka. Trzy gminy ze zbuntowanej czwórki wożą znów do Kopaszyna, jednocześnie w tym roku przestały wozić odpady Chodzież i Wapno.
Zyski są, ale na bardzo niskim poziome. O 700 tys. zwiększył się przychód spółki z tworzyw sztucznych. Dodatkowe pieniądze mają jednak stanowić kapitał zapasowy, potrzebny na przyszłe inwestycje.
Była owszem podwyżka opłat, ale niewielka, do kilkunastu złotych za tonę. Cena za odpady zielone w workach musi być zróżnicowana i pozostać wyższa od tych odpadów wożonych luzem.
Efektem kompostowania trawy i liści uzyskują materiał zwany „green erektor”, sprzedawany po 20 zł na tonę, a będący ziemią kompostową z dużą dawką azotu.
Inna warta wszelkich pochwał jest akcja „Papier dasz – drzewko masz”. W zamian za makulaturę można otrzymać w Kopaszynie drzewko i choć spółka do interesu dokłada nawet 300 tysięcy w roku, to i tak nie sposób akcji przecenić.
Propagowana jest też w Kopaszynie właściwa gospodarka śmieciowa. Dzieci ze szkół mogą zwiedzać zakład, przedszkolaki zaśpiewają i zatańczą, dorośli się czegoś dowiedzą. a na zwiedzających czekać będzie grochówka i wata cukrowa.
To kolejna piękna akcja, ale żeby od tej waty za słodko czasem nie było, to spółka zwróci się do gminy o jej dofinansowanie.
Na koniec prezes zauważył, że jak na razie, to ceny za odbiór śmieci podnieśli poniżej stopy inflacji, bo o około 5%. Koszt będzie jednak rósł i prezes Waldemar Szygenda wyrokuje, że do końca roku 2023 opłata sięgnie 50 zł od osoby.